12 klubów piłkarskich z Anglii, Hiszpanii i Włoch ogłosiło powstanie Superligi: nowe, elitarne rozgrywki mają być konkurencją dla Ligi Mistrzów. Na razie nie wiadomo, kiedy – i czy na pewno – Superliga wystartuje. Docelowo miałoby w niej występować 20 drużyn.
Na razie chęć założenia i gry w Superlidze ogłosiło 12 zespołów. W tym aż sześć klubów angielskich: Chelsea, Tottenham, Arsenal, Manchester City, Manchester United i Liverpool. Na liście jest również trzech gigantów z ligi hiszpańskiej - FC Barcelona oraz madryckie Real i Atletico - i trzy włoskie drużyny: AC Milan, Inter i Juventus.
Docelowo klubów-założycieli Superligi ma być 15. Do wspomnianego grona mogłyby dołączyć zapewne ekipy z Francji czy Niemiec.
Ostatecznie natomiast lista uczestników ma obejmować 20 klubów. Pięć z nich miałyby wyłaniać kwalifikacje, ale te drużyny nie miałyby pełni praw jak kluby-założyciele.
Wiadomo już, że na razie udziału w rozgrywkach odmówiły Bayern Monachium, Borussia Dortmund i PSG.
UEFA tymczasem grozi klubom poważnymi sankcjami. Oświadczenie w tej sprawie pojawiło się, zanim jeszcze kluby oficjalnie poinformowały o swoim pomyśle.
Europejska federacja wspólnie z władzami lig angielskiej, hiszpańskiej i włoskiej straszy wykluczeniem secesjonistów z rodzimych rozgrywek i zakazem występów ich piłkarzy w mistrzostwach świata czy Europy.
Dodajmy, że ogłoszenie powstania Superligi zbiegło się w czasie z zebraniem Komitetu Wykonawczego UEFA, który ma po raz kolejny w ostatnich latach zająć się reformą Ligi Mistrzów. W tle są oczywiście gigantyczne pieniądze i ich podział.
W Superlidze podział finansowego tortu miałby wyglądać inaczej, niż dzieje się to obecnie w przypadku rozgrywek UEFA, które promują sukces sportowy: im dalej zajdziesz w Lidze Mistrzów, tym więcej zarobisz. W Superlidze sam udział w rozgrywkach byłby bardziej opłacalny niż sukces na koniec sezonu.
Rywalizacja miałaby ruszać w sierpniu. 20 drużyn ma zostać podzielonych na dwie grupy i grać w systemie każdy z każdym. Trzy najlepsze drużyny w każdej z grup automatycznie awansują do fazy play-off, zaś ekipy z miejsc 4. i 5. powalczą w barażach, których zwycięzcy także znajdą się w ćwierćfinałach. Faza pucharowa ma być rozgrywana wiosną.
Czy potencjalne powstanie Superligi oznaczać będzie rozłam w świecie futbolu?
Jak może to wyglądać w praktyce, pokazała już europejska koszykówka, w której mamy do czynienia z Euroligą. Elitarne rozgrywki na wzór NBA spowodowały choćby trudności w rozgrywkach międzypaństwowych. Zawodnicy klubów Euroligi nie są zwalniani na mecze eliminacyjne do najważniejszych turniejów. W przypadku reprezentacji Polski problemy z grą w kadrze miewa Mateusz Ponitka.
Cała sytuacja nie wpłynęła pozytywnie na sytuację basketu w Europie.
Możliwe powstanie piłkarskiej Superligi budzi emocje nie tylko w świecie futbolu, na jej temat wypowiadają się nie tylko piłkarskie autorytety.
Głos zabrał m.in. premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, który na Twitterze stwierdził, że "plany powstania Superligi byłyby dla piłki nożnej bardzo szkodliwe".
Futbol jednak szkodzi sobie sam od wielu lat. Windowane bez opamiętania koszty związane z płacami i transferami to tylko jeden z problemów. Najwięksi chcą zarabiać jeszcze więcej, choć w sensie piłkarskim trudno przecież mówić obecnie o Arsenalu, Tottenhamie czy Milanie jako o ścisłej europejskiej elicie.
W Superlidze pieniądze mają być o wiele większe niż w obecnych europejskich pucharach, a tort ma być dzielony na mniejszą liczbę uczestników. Finansowa spirala ma się więc kręcić dalej i pozwolić klubom zasypać dziury budżetowe spowodowane pandemią. Właściciele drużyn chcą zarabiać coraz więcej, a że jest w tym gronie coraz więcej choćby Amerykanów, to i amerykańskie wzorce chcą wprowadzać.
Nie oszukujmy się jednak, że UEFA, FIFA czy kluby, które na razie nie chcą do Superligi dołączyć, marzą o romantycznym futbolu. Międzynarodowe piłkarskie federacje także liczą pieniądze i skupiają się głównie na zarobkach - nie na kwestiach moralnych czy pięknie futbolu. Pokazały to takie decyzje jak choćby powierzenie organizacji mundialu Katarowi.
Europejska piłka ma jednak długie tradycje. Jedna z nich to konieczność zasłużenia sobie na grę w pucharach występami w lidze. Ta zasada ma zostać teraz złamana.
Pytanie tylko, czy dla najmłodszego grona kibiców takie zasady mają jeszcze znaczenie?