Ministerstwo Klimatu i Środowiska zareagowało na zdarzenie, jakie miało miejsce na trasie do Morskiego Oka. Resort na platformie X zapowiedział w tej sprawie rozmowy z Tatrzańskim Parkiem Narodowym. Przypomnijmy, dramatyczne sceny rozegrały się w piątek. Przewrócił się tam koń zaprzęgnięty do bryczki przewożącej tą drogą turystów. Incydent potępiła Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva. Swoje stanowisko przedstawiło też Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka. Filmik z tym zdarzeniem otrzymaliśmy na maila od słuchacza RMF FM.

Na nagraniu przesłanym na Gorącą Linię RMF FM widać, jak koń zaprzęgnięty do bryczki leży na drodze do Morskiego Oka. Wokół miejsca zdarzenia widać także przyglądających się turystów. Woźnica próbuje postawić konia na nogi i wykonuje przy nim gwałtowne ruchy. Kiedy nie przynoszą one skutku, zwierzę otrzymuje w końcu od woźnicy cios w chrapy. Koń po tym uderzeniu natychmiast się podnosi, ale widać po nim, że jest bardzo osłabiony. 

Nie wiadomo, co stało się później, ponieważ nagranie, które otrzymaliśmy, kończy się zaraz po tym, jak zwierzę stanęło na nogach. 

Ministerstwo Klimatu i Środowiska przekazało na platformie X, że w poniedziałek będzie rozmawiać o tym incydencie z przedstawicielami Tatrzańskiego Parku Narodowego. 

"Dobrostan zwierząt to kompetencja Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ale w poniedziałek przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska będą pracować z Tatrzańskim Parkiem Narodowym, bo taki scenariusz jak z tego filmu, to nie jest odosobniony przypadek. W najbliższym czasie przekażemy opinii publicznej raport z wnioskami w tej sprawie" - poinformował resort.

Do tego, co stało się na trasie do Morskiego Oka z koniem, odniósł się na Facebooku Władysław Nowobilski, prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka.

Według niego było to zwykłe potknięcie. 

Koń się przewrócił. Natura niektórego konia jest taka, że jak się przewróci, to leży nieruchomo, a nie od razu wstaje. Więc ten koń tak leżał, został wyprzęgnięty i lekkim bodźcem pobudzony, i wstał od razu. Na miejscu były służby parku, opisały zdarzenie jako nieszkodliwe, był też lekarz weterynarii, konia zbadał. Koń jest zdolny do pracy, nic się nie stało. Przekaz Vive jest dramatyzowany, jak to nie wiadomo co się stało. Trzeba zawsze brać poprawkę na to, co mówią organizacje prozwierzęce. Im zależy na pokazaniu tego z innej strony - stwierdził Władysław Nowobilski.

Sytuację bada Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! Również ona zamieściła film z tym, co stało się na trasie do Morskiego Oka.

Jej przedstawiciele apelują do turystów, świadków tego wypadku o pilny kontakt.