Wrak legendarnego okrętu "Hetman Żółkiewski", należący do Marynarki Wojennej II RP, odkryto w Narwi. "Wszystkie tajemnice polskiej marynarki zostały tam zatopione, aby nie wpadły w ręce Niemców" - powiedział współodkrywca Sławomir Kaliński.

Wrak legendarnego okrętu "Hetman Żółkiewski" odkryto w wodach Narwi w okolicach Spichlerza Banku Polskiego (dawna Twierdza Modlin). 

W tym miejscu we wrześniu 1939 r. zatopiono też inne jednostki wchodzące w skład flotylli rzecznej oraz sprzęt wojskowy. Wszystko po to, by nie wpadły w ręce Niemców w momencie kapitulacji obrońców Modlina.

Od "Henryka" po "Gwiazdę"

Okręt został zbudowany w 1887 r. w Warszawie dla przedsiębiorstwa Żegluga Parowa Maurycego Fajansa. Nadano mu imię "Henryk". Służył w żegludze wiślanej. Zabierał około 150 pasażerów i 25 ton ładunku. Pod koniec XIX w. sprzedany został w głąb Rosji, jego właścicielem zostało Towarzystwo Fastowskiej Kolei Żelaznej. Od 1899 r pływał po Prypeci jako "Zwiezda" ("Gwiazda").

W rękach polskich żołnierzy okręt znalazł się 27 kwietnia 1920 r. w Czarnobylu, podczas polsko-ukraińskiej ofensywy na Kijów. W maju wszedł w skład tworzącej się Flotylli Pińskiej. Zaledwie w kilka tygodni został samozatopiony w Pińsku, podczas ofensywy bolszewików. Wkrótce okręt został podniesiony przez sowietów. Do Polski trafił jesienią 1920 r. Początkowo służył jako pływające koszary. W maju 1921 r. nadano mu nazwę "Gwiazda".

ORP "Hetman Żółkiewski"


W kwietniu 1922 r. został zakwalifikowany jako uzbrojony statek holowniczy Flotylli Pińskiej jako ORP "Hetman Żółkiewski". 

Na początku lat trzydziestych XX w. przekazany został jako holownik Batalionowi Mostowemu z Kazunia, gdzie służył do wybuchu wojny. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach został zatopiony.

Autorami odkrycia są członkowie Grupy Eksploracyjno-Poszukiwawczej Triglav - GEPST, którzy koncentrują się na poszukiwaniach cennych zabytków w okolicach Twierdzy Modlin oraz badaniu jej historii.

Tajemnice polskiej marynarki na dnie


Wszystkie tajemnice polskiej marynarki zostały tam zatopione, aby nie wpadły w ręce Niemców - podkreślił  Sławomir Kaliński. 

Dodał, że jako jeden z pierwszych tego rodzaju tezy stawiał badacz lokalnej historii, zmarły w 2014 r. Edward Rak. Zbierał relacje żołnierzy września 1939, którzy twierdzili, że to tam zatapiali sprzęt wojskowy, aby nie wpadł w ręce Niemców. 

Na podstawie tych przekazów zacząłem badać tę sprawę. To, że Wojsko Polskie zatopiło tam jednostki pływające oraz być może technologię marynarki wojennej to nasza teoria, czyli moja, Mariusza Szymańskiego i Łukasza Kucharskiego, który jest wiceprezesem Grupy Eksploracyjno-Poszukiwawcza Triglav. To właśnie Łukasz dotarł do dokumentów, potwierdzających że składnice polskiej Marynarki Wojennej znajdowały się też w Forcie nad Wisłą (ciężkie karabiny maszynowe do jednostek morskich) w nieistniejącym już Forcie Ostrołęka - tam gdzie znajduje się stacja Modlin - w którym były składowane torpedy i bomby głębinowe i w Forcie I w Zakroczymiu (tam były miny morskie i rzeczne). Odnalezienie tych dokumentów przez Łukasza i informacja o tym, że składnice polskiej Marynarki Wojennej były w Modlinie do września 1939 r., tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że to wszystko zostało zatopione w Narwi pod spichlerzem - powiedział Kaliński.

Wrak ma ślady eksplozji

Jak dodał Kaliński, "Żółkiewskiego" identyfikowaliśmy ok. trzy lata.

Na nasze postępy wpływał kapryśny charakter Narwi, stan jej wody oraz przemieszczające się dno. Czasami elementy tych statków są zasypane piaskiem lub żwirem. Na zdjęciach sonarowych widać było sześć zatopionych jednostek. Jedna z nich odróżnia się od pozostałych ponieważ spoczywa na dnie wzdłuż biegu Narwi, około 50 metrów od brzegu. Dziób jest skierowany w stronę mostu Pancera, a rufa w kierunku ujścia Narwi do Wisły. Widoczne były również pancerne bulaje typowe dla jednostek bojowych oraz elementy silnika i kotła parowego - wyjaśnił Kaliński. 

Początkowo poszukiwacze identyfikowali dziób "Żółkiewskiego" jako wieżyczkę pancerną z otwartym włazem. 5 października współpracujący z Mariuszem Szymańskim nurek Artur Sobczak znalazł tabliczkę znamionową, która nie pozostawia wątpliwości, że jest to "Żółkiewski". Wrak ma ślady eksplozji i jest wbity w dno rzeki na około 3-4 metry.

Artefaktami z "Żółkiewskiego" jest zainteresowane Muzeum Marynarki Wojennej, które nie posiada żadnych eksponatów związanych z flotyllami rzecznymi II RP.