Ambasador Rosji Siergiej Andriejew złożył w czwartek wieniec na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich na warszawskim Mokotowie. Na dyplomatę czekały kobiety, które krzykiem zamanifestowały sprzeciw wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. Andriejew mówił też o sprawie rosyjskiego żołnierza zatrzymanego w Polsce.

9 maja Rosja obchodzi rocznicę zakończenia II wojny światowej. Z tej okazji rosyjski ambasador Siergiej Andriejew złożył wieniec na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich na stołecznym Mokotowie.

Kobiety "powitały" ambasadora

Przed przyjazdem dyplomaty po pobliskim przejściu dla pieszych przez ul. Żwirki i Wigury chodziły kobiety ubrane w białe suknie obryzgane czerwonym barwnikiem z wypisanymi na nich nazwami zniszczonych przez Rosjan ukraińskich miast. Uczestniczki milczącego protestu na twarzach miały wymalowane imitacje ran. 

Gdy Andriejew podjechał pod cmentarz, kobiety przeszły w jego okolice i zaczęły skandować, manifestując sprzeciw wobec rosyjskiej agresji na ich kraj. Kobiety krzyczały: "terroryści, terroryści"!

Na ambasadora czekali również uczestnicy prorosyjskiego zgromadzenia. Otoczyli oni ambasadora kordonem i pomogli mu dojść do miejsca złożenia wieńca.

Rano przed obeliskiem nieznani sprawcy porozrzucali kości i rozlali czerwoną farbę. Przed przyjazdem dyplomaty teren Cmentarza-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich został dokładnie oczyszczony.

Ambasador o rosyjskim żołnierzu zatrzymanym w Polsce

Andriejew był pytany o sprawę zatrzymanego 41-letniego rosyjskiego żołnierza, który przedostał się nielegalnie do Polski przez Białoruś. O sprawie jako pierwsze poinformowało RMF FM.

Wysłałem do MSZ notę, by potwierdzić doniesienia medialne o tej sprawie - powiedział Andriejew.

Strażnicy graniczni z Podlasia zatrzymali w środę 41-letniego rosyjskiego żołnierza, który przedostał się nielegalnie do Polski przez Białoruś.

Andriejew o Szmydcie: Nie znam go

Ambasador pytany był również o sędziego Tomasza Szmydta. Nie znam go i nie przypominam sobie, że go spotkałem - powiedział.

Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił w poniedziałek w Mińsku władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Jak podał, musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Mówił o prześladowaniach i pogróżkach, których ofiarą jakoby padł z powodu swojej "niezależnej postawy politycznej".