Mężczyzna, który wtargnął na pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej w Warszawie, został obezwładniony i jest w rękach policji. Zagrożenie minęło, a nikomu nic się nie stało - informuje policja. Funkcjonariusze w akcji użyli granatów hukowych.
Policjanci zatrzymali mężczyznę przed 17:00.
Jest już w rękach policji, został obezwładniony, nikomu nic się nie stało. Co prawda, policjanci użyli granatów hukowych, co miało służyć dezorientacji (mężczyzny), natomiast nie wywołało żadnych uszkodzeń ciała. Można uznać, że zagrożenie już minęło - powiedział podkom. Jacek Wiśniewski z Komendy Stołecznej Policji.
Około godz. 13.20 napłynęła do funkcjonariuszy informacja, że nieznany mężczyzna wszedł na pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej na placu Piłsudskiego.
Mężczyzna ma przy sobie przedmiot przypominający broń - informował podkom. Wiśniewski.
Człowiek, który wszedł na pomnik, miał ze sobą flagę Polski, na której napisał adres filmu na YouTube i opis: "wyjaśnienie katastrofy Smoleńskiej, to czego nikt Ci nie powie".
W związku z tym zdarzeniem komendant stołeczny policji pilnie ogłosił alarm dla funkcjonariuszy rożnych pionów i na miejsce skierował policyjnych negocjatorów i kontrterrorystów.
Miejsce ze względów bezpieczeństwa zostało zabezpieczone przed dostępem osób niepowołanych. Z uwagi na zagrożenie, trwają rozmowy z tym mężczyzną - mówił mł. insp. Robert Szumiata ze komendy stołecznej.
Wokół pomnika wyznaczono strefę bezpieczeństwa, w bezpośrednim sąsiedztwie placu Piłsudskiego wyłączono ruch - dodał. W tej sytuacji, gdy wiemy, że mężczyzna może mieć przy sobie broń palną, strefa jest odpowiednio duża, by kula nie dosięgnęła osób trzecich - podkreślał Szumiata.
Wkrótce zatrzymany mężczyzna zostanie przesłuchany. Wciąż nie ustalono, czy przedmiot, który miał ze sobą, to broń.
Motyw działania ma teraz badać prokuratura. Od kwalifikacji czynu zależy, jaka kara grozi mężczyźnie.