Ratownicy odnaleźli ciało ostatniego górnika poszukiwanego w kopalni Mysłowice-Wesoła. To trzecia ofiara wczorajszego wstrząsu. 10 osób trafiło do szpitali.
Nie żyje trzeci górnik, ostatni z poszukiwanych po wtorkowym wstrząsie w kopalni Mysłowice-Wesoła - poinformowała rzeczniczka Polskiej Grupy Górniczej, do której należy kopalnia, Aleksandra Wysocka-Siembiga.
Górnik ten został znaleziony. Lekarz o godz. 7.20 stwierdził zgon. Rodzina została już powiadomiona - dodała.
Wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej Rajmund Horst poinformował, z dziesięciu poszkodowanych przetransportowanych we wtorek do szpitali, trzech zostało już wypisanych do domów. U dwóch pacjentów wykonywane były zabiegi. Ogólna opinia i stanowisko lekarzy, jest takie, że nie ma zagrożenia życia u tych poszkodowanych, którzy jeszcze są w szpitalach - zaznaczył.
Horst poinformował, że akcja ratownicza trwała ponad 24 godziny i zakończyła się w środę o godzinie 8:40 po przetransportowaniu ostatniego poszkodowanego. Udało się do niego dotrzeć ok. godz. 3:30 - wówczas została znaleziona jego lampa z pokrowcem (z urządzeniem umożliwiającym lokalizację). Przed godz. 4 ratownicy dokopali się do fragmentu ciała górnika. Udało się je uwolnić ok. godz. 7 Lekarz stwierdził zgon.
Może być zastanawiający długi czas prowadzenia tej akcji, bo działaliśmy w bardzo ograniczonej strefie, na przestrzeni kilku, kilkunastu metrów od czoła przodka. Nie jest to bardzo rozległy rejon. Niemniej praktycznie każda akcja ratownicza, a szczególnie związana z zagrożeniami skojarzonymi - tutaj występowały zagrożenie tąpaniami oraz metanowe - determinuje nas do właściwego postępowania - powiedział wiceprezes PGG.
Przyznał, że jednym z elementów utrudniających akcję był napływ wody do zaciśniętego po wstrząsie wyrobiska. Innym było zapewnienie w nim właściwego przewietrzania.
W początkowej fazie akcji ratownicy wykonywali wszystkie czynności w aparatach ratowniczych. Dopiero w późniejszej fazie udało się doprowadzić wentylację do takiego stanu, że można było pracować bez użycia aparatów - tłumaczył Horst, dodając, że w akcji trzeba brać pod uwagę wiele elementów, jak stan sejsmiczności czy bieżąca kontrola wskaźników atmosfery.
Każda decyzja, każde skierowanie zastępów do akcji ratowniczej, do prac wykonywanych w rejonie przodka, musi być przemyślane i w taki sposób zaplanowane, żeby zadbać również o ich bezpieczeństwo. Można powiedzieć, że to się udało. Skutki tego wstrząsu są jednak niestety tragiczne - zaznaczył wiceprezes.
Zapowiedział, że jeszcze w środę spotka się zespół ds. zagrożeń, w którym uczestniczyć będą naukowcy, eksperci i rzeczoznawcy. Ocenią one stan zagrożenia w tym rejonie. Zostanie też podjęta decyzja o wyznaczeniu terminu wizji lokalnej w miejscu zdarzenia - prawdopodobnie w czwartek lub piątek.
W najbliższym czasie dogłębnie analizowane będą przyczyny tego zdarzenia i wyciągane wnioski, co dalej - w jaki sposób prowadzić roboty górnicze, żeby z jednej strony zapewnić bezpieczeństwo, a z drugiej strony nie utracić złoża, które jest przewidziane do eksploatacji w tym rejonie - zasygnalizował.
Wstrząs w kopalni Wesoła w Mysłowicach miał miejsce wczoraj ok. godz. 3:30, 870 metrów pod ziemią. Został zlokalizowany w pobliżu czoła przodka.
W rejonie zagrożenia pracowało 15 osób. 9 z 11 wycofanych stamtąd górników trafiło do szpitali. Ich stan jest stabilny. Doznali stłuczeń i ogólnych urazów. Jeden z nich ma prawdopodobnie złamane podudzie.
Po wstrząsie poszukiwano 4 górników. Jeden z nich został wyciągnięty na powierzchnie i trafił do szpitala. Był przytomny. Później odnaleziono ciała dwóch kolejnych górników.
We wtorek po południu przedstawiciele PGG sygnalizowali, że ratownicy zmierzający do ostatniego poszkodowanego górnika byli blisko miejsca, gdzie zlokalizowano jego lampę górniczą (w narożu czoła zaciśniętego przodka). Problemem jednak stała się gromadząca tam woda: trzeba było przygotować instalację odwadniającą i ją uruchomić.
Wiceprezes PGG Rajmund Horst wyjaśniał wczoraj m.in., że strefa zawału, który nastąpił wskutek tąpnięcia, znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie czoła przodka drążonego wyrobiska. Ocenił, że wstrząs o energii, jaką zanotowano we wtorek, jest "dla drążonego przodka mocnym wstrząsem, niebezpiecznym". Mówił o dynamicznym przemieszczaniu się skał w takim wyrobisku.
Wtorkowy wypadek jest drugim śmiertelnym w mysłowickiej kopalni w tym roku. 17 kwietnia w wyniku wstrząsu zginął górnik, a ośmiu zostało poszkodowanych.
W ostatnich miesiącach w Wesołej dochodziło też do innych wstrząsów, skutkujących obrażeniami pracowników. 30 marca wskutek wstrząsu na głębokości 665 metrów poszkodowanych zostało czterech górników.
22 listopada ubiegłego roku wstrząs w rejonie ściany tego zakładu poskutkował obrażeniami dwóch osób.