Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Skierniewicach badają okoliczności wczorajszego utonięcia 12-letniej Ukrainki. Dramat rozegrał się wieczorem, po godz. 18.30 w Zalewie Zadębie. 12-latka zmarła, jej o dwa lata starszą siostrę uratowali świadkowie.
Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że dziewczynki po zakończonych zajęciach szkolnych, mając przy sobie plecaki z podręcznikami i przyborami, poszły się kąpać. Nie było z nimi nikogo dorosłego.
Najpierw nastolatki weszły do płytkiej wody w strefie, w której kąpiel jest dozwolona. Później przeszły pod pomostem na część zalewu, która nie jest przeznaczona do kąpieli. Tam głębokość wody sięga nawet 3 metrów.
Niemal natychmiast dziewczynki zaczęły tonąć. 14-latka została bardzo szybko wyciągnięta z wody przez nastoletnich chłopców, którzy byli na terenie kąpieliska.
Błyskawicznie na miejscu pojawiło się pogotowie. Podjęto skuteczną reanimację. Teraz dziewczynka przebywa w szpitalu, jej stan jest stabilny.
Niestety chłopcom nie udało się wyciągnąć 12-latki, która pozostała pod wodą.
Powiadomiono straż pożarną. Do poszukiwań wykorzystano łódź. Po około 20 minutach odnaleziono ciało dziewczynki, znajdowało się na głębokości blisko 3 metrów. Prowadzona przez godzinę reanimacja niestety nie doprowadziła do przywrócenia nastolatce funkcji życiowych.
Okoliczności tragedii nad wodą wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Skierniewicach wraz z miejscową policją. Śledczy, funkcjonariusze i biegły z zakresu medycyny przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia i zwłok. Zostanie przeprowadzona sekcja zwłok.
Śledczy mają do analizy m.in. zapisy z monitoringu. W szczególności chcemy ustalić, co dokładnie robiły dziewczynki po zajęciach lekcyjnych i dlaczego same przebywały na kąpielisku - informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Śledztwo dotyczy nieumyślnego spowodowaniu śmierci. W grę wchodzi także ewentualne narażenie dziewczynek na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Nastolatki razem z mamą już od kilku lat przebywały w Polsce. Mieszkały w wynajętym mieszkaniu w zupełnie innej części Skierniewic. Matka dziewcząt jest w szoku. Do tej pory śledczy nie mogli jej przesłuchać - biorąc pod uwagę kondycję psychiczną kobiety.