Piotr Piątek, jeden z byłych funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, którzy ponad pięć lat temu brali udział w wypadku z udziałem m.in. ówczesnej premier Beaty Szydło, ma zostać przesłuchany podczas wtorkowej rozprawy przed krakowskim sądem okręgowym.
Tak jak już wcześniej, w grudniu powiedziałem, tak teraz będę podtrzymywał to, że podczas tego przejazdu sygnały świetlne były włączone, ale sygnałów dźwiękowych włączonych nie mieliśmy - zapowiedział Piotr Piątek (zgodził się na podawanie nazwiska - PAP) w rozmowie z dziennikarzami, tuż przed rozpoczęciem rozprawy.
Toczy się ona z wyłączeniem jawności.
Obrońca oskarżonego w tej sprawie wniosek o przesłuchanie Piątka złożył po grudniowej publikacji "Gazety Wyborczej", która napisała, że funkcjonariusze - zastąpionego w 2018 roku przez Służbę Ochrony Państwa - Biura Ochrony Rządu, którzy w 2017 r. brali udział w wypadku auta z Beatą Szydło, składali fałszywe zeznania w śledztwie dotyczącym okoliczności zdarzenia. W rozmowie z gazetą przyznał to Piątek - jeden z oficerów i były funkcjonariusz BOR.
Reprezentujący b. funkcjonariusza, adw. Ryszard Kalisz, mówił we wtorek dziennikarzom, że spodziewa się krótkiej rozprawy, podczas której Piątek złoży zeznania jako świadek w sprawie.
Jego zeznania będą takie, jak jego wypowiedzi publiczne przed dwoma, trzema miesiącami. O ile wiem, innych dowodów z zeznań pozostałych oficerów BOR, którzy brali udział w wypadku, sąd nie dopuścił - wyjaśnił.
W jego ocenie "ta władza cały czas nie chce doprowadzić do tego, żeby wyrok był sprawiedliwy i oddający zarówno stan faktyczny, jak i analizę prawną".
Obrońca oskarżonego w tej sprawie przyznał, że liczy na to, iż zeznania Piątka "będą miały niezwykle istotne znaczenie dla tego procesu, i być może będą ona stanowić początek jakiegoś istotnego przełomu w sprawie". Adw. Władysław Pociej podkreślił, że w jego przekonaniu "pełną winę za to zdarzenie ponosi funkcjonariusz BOR, nie Sebastian Kościelnik".
W tym wszystkim liczy się prawa - jeżeli (były) funkcjonariusz potwierdzi dzisiaj (przed sądem) to, co zaprezentował w mediach, będzie to dla mnie niezwykle istotne - wskazał.
W opisywanym przez "GW" wątku ewentualnych fałszywych zeznań w śledztwie, chodzi właśnie o sygnały dźwiękowe w rządowej kolumnie, które - jak zeznali funkcjonariusze BOR - były włączone w czasie, gdy wydarzył się wypadek. Kościelnik - kierowca seicento, w które uderzył pojazd z Szydło - twierdził jednak, że sygnałów nie było. Podobne zeznania złożyli inni świadkowie zdarzenia. Piątek przyznał w grudniowej rozmowie z "GW", że sygnały dźwiękowe były wyłączone.
Młodego kierowcę oświęcimski sąd uznał w 2020 r. winnym nieumyślnego spowodowania wypadku. I jednocześnie warunkowo umorzył postępowanie na rok. Sąd uznał także, że za wypadek odpowiada też kierowca BOR. Z taką decyzją sądu nie zgodziła się ani prokuratura, ani obrona Kościelnika. W marcu ubiegłego roku ruszył proces odwoławczy w tej sprawie, który toczy się obecnie przed sądem okręgowym.
Prok. Babiński pytany we wtorek po rozprawie o to, czy w kontekście treści złożonych przed sądem zeznań, koncepcja prokuratury, co do przebiegu zdarzenia sprzed ponad pięciu lat zmieniła się, odpowiedział: "nie, w najmniejszym stopniu".
Te zeznania nie wnoszą nic do sprawy. W zakresie ustalenia stanu faktycznego, dotyczącego ustalenia odpowiedzialności oskarżonego, nie wnoszą do niej dokładnie nic - ocenił.
Wyjaśnił, że "przedmiotem oceny sądu był sposób zachowania kierowcy seicento (...). Został on ustalony na podstawie określonego materiału dowodowego".
Jego zdaniem "błędne informacje medialne" mają wskazywać na to, "kwestia sygnałów dźwiękowych i świetlnych ma tutaj znaczenie". "Znaczenie ma sposób zachowania kierowcy seicento i to jego zachowanie poddawane jest ocenie" - podkreślił prok. Babiński; dodał, że "kwestia tego, czy były sygnały dźwiękowe czy nie, jest wtórna".
Ponieważ rozprawa odbyła się z wyłączeniem jawności, jej przebiegu komentować nie chcieli pełnomocnik byłego funkcjonariusza, adw. Ryszard Kalisz i sam Piotr Piątek, a także oskarżony w sprawie kierowca Sebastian Kościelnik i jego obrońca, adw. Władysław Pociej.
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że trzy rządowe samochody z Szydło (jej pojazd był w środku) wymijały fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto, którym jechała ówczesna szefowa rządu, a które w konsekwencji uderzyło w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusz BOR. Prokuratura oskarżyła kierowcę fiata o nieumyślne spowodowanie wypadku.
Pod koniec 2021 roku nowosądecka prokuratura poinformowała, że ponownie przeprowadzi śledztwo w związku z uszkodzeniem płyt DVD, które stanowiły dowody w sprawie wypadku. Na zniszczonych nośnikach znajdował się m.in. zapis przejazdu rządowej kolumny.