Mimo że kadencja dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie upływa dopiero za rok, władze urzędu marszałkowskiego już ogłosiły konkurs na to stanowisko. Zdanie pracowników teatru chodzi o to, by jeszcze przed wyborami zdążyć wyznaczeniem osoby bliskiej obecnej władzy. "To zemsta za moją działalność" - nie ma wątpliwości Krzysztof Głuchowski.
Jestem odwoływany od 500 dni - mówi Krzysztof Głuchowski, dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego. Dyrektor nie ma wątpliwości, że władze urzędu marszałkowskiego stosują wobec niego mobbing. Nikt nie powinien być poddawany takiej presji, przez tak długi czas. Ja jestem tak traktowany. To po prostu hucpa - tłumaczy w rozmowie w Radiu RMF24.
Procedura odwoływania Głuchowskiego ciągnie się od dawna. To również ma bezpośredni wpływ na funkcjonowanie Teatru - twierdzi dyrektor.
To nie jest łatwe, ale zmusza nas do kreatywności. Na przykład, pomimo tej sytuacji, udało nam się zrobić siedem premier, zebrać na nie pieniądze. W tym jedna z tych premier to 1989, spektakl, który jest ewidentnie jednym z najpopularniejszych i najlepszych spektakli tego roku w Polsce - mówi Głuchowski.
Chociaż kadencja obecnego dyrektora kończy się 31 sierpnia 2024 roku, już teraz władze Małopolski rozpisały konkurs na następcę. To wszystko pomimo faktu, że związki zawodowe w Teatrze zarekomendowały przedłużenie kontraktu Głuchowskiego.
Plebiscyt organizowany przez urząd marszałkowski już się rozpoczął i będzie trwał do końca października. Mimo niechęci władz samorządowych, Krzysztof Głuchowski nie zamierza poddawać się bez walki i ogłasza, że zgłosi swoją kandydaturę w konkursie.
Naszym zadaniem jest obrona wolności słowa. Politycy nie mogą decydować o tym, jaka ma być kultura. Nie wyobrażam sobie, żeby o sztuce i kulturze decydowali ludzie, nawet wybrani w demokratycznych wyborach, nie mający jednak kompetencji i ustalający to, jaki artysta ma żyć, kto ma działać, kto ma występować - stwierdził dyrektor.
Również warunki przeprowadzania konkursu budzą poważne wątpliwości. Krzysztof Głuchowski podkreślił, że nigdy nie spotkał się z sytuacją, w której na taki plebiscyt przeznaczono by równie mało czasu, na dodatek w okresie częściowo wakacyjnym. Obecny dyrektor zaznacza, że sam jest oczywiście przygotowany, ale wątpi, by ktoś spoza Teatru mógł sprostać wszystkim zadaniom związanym z zarządzaniem instytucją.
Pracownikom Teatru nie pozostaje nic innego jak apelować o transparentność przeprowadzonego konkursu. Głuchowski zapowiada, że zwróci się o przeprowadzenie plebiscytu jawnie, na scenie teatru i przy wszystkich pracownikach, mediach oraz w ramach transmisji online. Chodzi o to, by każdy "mógł zobaczyć, co prezentują kandydaci" - tłumaczy Krzysztof Głuchowski.
Zarząd województwa zgłaszając pretensje wobec dyrektora twierdzi, że naruszono przepisy dotyczące zamówień publicznych. W Krakowie głośno mówi się jednak o tym, że próba odwołania Głuchowskiego jest karą za działalność sceny, która nie odpowiada obecnej władzy. Chodzi o głośną inscenizację "Dziadów" w reżyserii Mai Kleczewskiej, która wzbudziła otwarty sprzeciw m.in. małopolskiej kurator Barbary Nowak.
Opracowanie: Dorota Hilger