Wraz z okrucieństwami wojny doświadczamy niestety wielkiej obojętności ze strony niektórych państw zachodniej Europy, które tęsknią tylko do tego, aby jak najszybciej mogły powrócić do prowadzenia dawnych interesów - mówił abp Marek Jędraszewski podczas uroczystości Bożego Ciała w Krakowie.
Wierni przeszli w procesji z Wawelu na Rynek Główny.
Metropolita krakowski przy ostatnim z czterech ołtarzy, ustawionym przed Bazyliką Mariacką, mówił, że "odrzucenie Chrystusa musi prowadzić do przemocy i wojen, do wrogości między ludźmi", a prawdę tę potwierdzają tragiczne doświadczenia dwudziestego wieku, w tym druga wojna światowa.
Tę prawdę potwierdza także toczona obecnie wojna na Ukrainie spowodowana przez imperialne dążenia Rosji - mówił abp Jędraszewski. Wraz z okrucieństwami tej wojny, które nie oszczędzają nawet małych dzieci, wraz z ogromem krzywd dotykających ludność cywilną, równocześnie doświadczamy wielkiej obojętności ze strony niektórych państw Europy zachodniej, które tęsknią tylko do tego, aby jak najszybciej mogły powrócić do prowadzenia dawnych interesów - wskazał.
Abp Jędraszewski mówił do wiernych, że musimy dziś "z największą wrażliwością i odpowiedzialnością dokonywać rachunku sumienia ze swego patriotyzmu, czyli z umiłowania tego, co ojczyste". I - jak wskazał - powinniśmy postawić sobie szereg pytań m.in. o to, czy staramy się poznawać naszą historię, czy też "ulegamy współczesnym trendom, aby od niej uciekać" i "nie chcieć jej znać".
W jakim stopniu ją zakłamujemy, mniej lub bardziej świadomie powtarzając kalki komunistycznej i liberalnej propagandy na temat naszej chlubnej przeszłości, naszych dokonań i naszych zmagań, między innymi w walce z hitlerowskimi, sowieckimi i późniejszymi okupantami? - doprecyzował abp Jędraszewski.
Kolejną kwestią, którą poruszył hierarcha, jest nasz stosunek do tradycji - o to, czy szanujemy ją, czy też "wstydliwie odwracamy się od niej, uważając ją za przejaw zaściankowości, zamknięcia na świat, lub za rodzaj kuli u nogi, która nie pozwala nam stawać się obywatelami świata".
Czy, na koniec, z największą troską staramy się o wysoką kulturę polskiego języka i jego piękno, czy też aprobujemy tę słowną przemoc i wulgaryzm, które jeszcze stosunkowo niedawno rozbrzmiewały na ulicach naszych miast, budząc przy tym poklask ze strony niektórych polityków?- mówił arcybiskup.
Zdaniem duchownego stawianie sobie takich pytań jest konieczne, bo "dość powszechnie znane stwierdzenie polskość - to nienormalność bardzo boli, tak jak zawsze boli ośmieszanie i szyderstwo z tego, co dla nas jest prawdziwie święte i drogie, i co kochamy całym sercem".
Równocześnie doskonale wiemy, że tego rodzaju stwierdzenie stanowi niezmierne niebezpieczny krok, idący w kierunku utraty naszej tożsamości i duchowej wolności. Że jest to rodzaj zdrady wobec tych wszystkich, którzy walczyli o wolną Polskę i oddawali za nią własne życie, i którym dzisiaj zawdzięczmy naszą wolność - powiedział metropolita.