Beata Matyskiel, która jednym głosem przegrała w drugiej turze wyborów na wójta podlaskiej gminy Korycin, złożyła we wtorek w sądzie protest wyborczy, zarzucając nieważność wyboru wieloletniego wójta Mirosława Lecha. Złożyła też zawiadomienie w prokuraturze.
Protest został złożony w Sądzie Rejonowym w Sokółce (Podlaskie) i za jego pośrednictwem ma trafić do Sądu Okręgowego w Białymstoku. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa trafiło do sokólskiej prokuratury.
W drugiej turze wyborów na wójta Korycina Mirosław Lech dostał 732 głosy, Beata Matyskiel - 731. Jak wynikało z danych opublikowanych na stronie internetowej PKW, łącznie trzynaście głosów (z ważnych kart) było nieważnych, bo albo głosujący postawił znak "x" przy nazwiskach obu kandydatów, albo nie postawił takiego znaku przy żadnym.
Protest wyborczy można było złożyć w terminie 14 dni od opublikowania wyników wyborów (co stało się w ubiegły poniedziałek) do sądu rejonowego, właściwego dla miejsca zamieszkania osoby składającej protest; za pośrednictwem tego sądu powinien trafić do właściwego miejscowo sądu okręgowego. W tym przypadku protest musi trafić do Sądu Okręgowego w Białymstoku, za pośrednictwem Sądu Rejonowego w Sokółce.
W złożonym we wtorek w biurze podawczym tego sądu zawiadomieniu zarzucono nieważność wyboru wójta Korycina w dniu 21 kwietnia tego roku; wnioskująca Beata Matyskiel wnosi o ponowne przeliczenie głosów, stwierdzenie wygaśnięcia mandatu wójta gminy i o ponowne wybory. W jej ocenie, doszło bowiem do przestępstwa przeciwko wyborom, mającego wpływ na ustalenie wyników głosowania. Jak argumentuje wnioskodawczyni, chodzi o wpisanie na listę głosujących osób nieuprawnionych do głosowania - nie mieszkających na stałe w gminie Korycin.
W proteście podnoszony jest też m.in. argument dotyczący pełnomocnictw do głosowania i dopuszczenia do głosowania pełnomocnika nie posiadającego stosownego pełnomocnictwa.
W sokólskiej prokuraturze Beata Matyskiel złożyła we wtorek zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez wójta Mirosława Lecha przestępstwa przeciwko wyborom, opisanego w Kodeksie karnym. Powołuje się w zawiadomieniu na art. 248 pkt. 2 tego kodeksu, gdzie jest mowa o użyciu podstępu celem "nieprawidłowego sporządzenia listy kandydujących lubgłosujących, protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych".
Jak wynika z tego zawiadomienia, wójt miał namówić, osoby niezamieszkałe w gminie, do przemeldowania się; miał to zrobić by osiągnąć korzyść osobistą, czyli wygraną w drugiej turze, a decyzje o wpisie na listę wyborców wydawać "bez weryfikacji czy dana osoba rzeczywiście zamieszkuje na terenie gminy".
Beata Matyskiel tuż po wyborach zapowiadała złożenie protestu do sądu. Mówiła wtedy, że swój wynik uważa za ogromny sukces i bardzo się z niego cieszy. Zarzuciła jednocześnie Mirosławowi Lechowi nieuczciwe działania w kampanii wyborczej oraz dotyczące samego głosowania.
Wójtem Korycina Mirosław Lech jest nieprzerwanie od 1991 r.; w kadencji przypadającej na lata 1998-2002 był radnym powiatu sokólskiego, w latach 2000-2019 przewodniczącym zarządu Związku Gmin Wiejskich województwa podlaskiego. W tych wyborach startował z KWW "Nasza gmina Korycin", jako członek Polski 2050.
Jak zapewnił w rozmowie z PAP, "nigdy nie było żadnych prób manipulacji, czy czegoś w tym rodzaju". "I tak się stało i teraz. To zwycięstwo jednym głosem jest niesamowite, ale pokazuje siłę demokracji, siłę naszego głosu. Myślę, że ze zwycięstwa trzeba się cieszyć, ale również umieć przegrywać" - powiedział Lech.
Dodał, że za sprawą wyborów było wiele emocji. "Cóż mógłbym sobie zarzucić oprócz emocji i nerwów, które mną targały i całą rodziną, moimi współpracownikami" - powiedział Lech.
Dodał, że o raz pierwszy doświadczył sytuacji, gdy w wyborach miał kontrkandydatki. "Starałem się zachowywać godnie i myślę, że to zostało zauważone. Na pewno nie było żadnych manipulacji, za to ręczę" - powiedział Lech i dodał, że jeżeli kontrkandydatka z drugiej tury ma jakiekolwiek wątpliwości, wszystko "można sprawdzić".