Justyna Kowalczyk wygrała bieg na 10 kilometrów techniką klasyczną na Polanie Jakuszyckiej. Dzięki temu zwycięstwu Polka odzyskała żółtą koszulkę liderki Pucharu Świata.
Kowalczyk, która odniosła 21. zwycięstwo zawodach PŚ, zdeklasowała dzisiaj konkurentki. Drugą na mecie, swoją najgroźniejszą rywalkę, Norweżkę Marit Bjoergen wyprzedziła aż o 36 sekund. Trzecie miejsce zajęła kolejna reprezentantka Norwegii Therese Johaug, której strata do Kowalczyk wyniosła 50 sekund.
Przed zawodami w Szklarskiej Porębie trener Aleksander Wierietielny przestrzegał, że jego podopieczna nie może ulec presji kibiców i ruszyć na trasę z myślą, że ten bieg musi wygrać. Takie podejście mogłoby się bowiem na niej zemścić w dalszej części dystansu.
Kowalczyk najwyraźniej wzięła sobie te słowa do serca. Rozpoczęła spokojnie i na pierwszym pomiarze czasu (po 1,8 km) była trzecia z niewielką (1,7 s) stratą do prowadzącej Marit Bjoergen. Rozkręcała się jednak z każdym kilometrem, a była dzisiaj w wyśmienitej formie. Najpierw zrównała się z rywalkami, a później systematycznie powiększała przewagę. Na metę wpadła chwilę po sklasyfikowanej na trzecim miejscu Therese Johaug, choć ta na trasę ruszyła minutę przed Polką. Druga na mecie Bjoergen ostatecznie straciła do zwyciężczyni aż 36,1 s.
Zaraz po zakończeniu biegu kibice odśpiewali Kowalczyk "Sto lat", a po dekoracji - hymn państwowy.
Zmęczona i wzruszona narciarka odwdzięczyła się podziękowaniami. To jest bardzo miłe uczucie. Nie jestem najlepsza w okazywaniu publicznie uczuć, ale to jest naprawdę bardzo, bardzo miłe. Czekałam na to wiele lat i doczekałam się. Miałam tutaj dwa dni wielkiego święta - największej nagrody, jaką w życiu mogłabym otrzymać od kibiców - mówiła Kowalczyk.
Polka ma podwójne powody do zadowolenia. Choć nie spodziewała się, że w Szklarskiej Porębie odbierze Bjoergen prowadzenie w klasyfikacji generalnej PŚ, to tak się jednak stało. Nad Norweżką ma teraz 14 punktów przewagi.
Do końca sezonu pozostało jeszcze osiem biegów - pięć z nich techniką klasyczną, czyli preferowaną przez Kowalczyk. Zawodniczka przestrzegała jednak przed wyciąganiem na tej podstawie daleko idących wniosków. Na pewno wszystkie biegi ze startu wspólnego będę bardzo ciężkie, bo Norweżki zaczną współpracować ze sobą na trasie jeszcze mocniej niż do tej pory. W dodatku ostatni wyścig sezonu 18 marca w szwedzkim Falun jest techniką dowolną, a tak naprawdę to on może o wszystkim zadecydować, dlatego żadnych szacunków staram się nie robić. Dla mnie najważniejsze jest, by dopisywało mi zdrowie - podkreślała.
Zawodniczka z Kasiny Wielkiej sięgała po Kryształową Kulę już trzy razy. Jeśli dokona tego po raz czwarty, będzie pierwszą biegaczką w historii, której się to udało.
Edyta Sienkiewicz