Do siedmiu wzrosła liczba śmiertelnych ofiar eksplozji w dzielnicy rządowej w centrum Oslo. Około dziesięciu osób zostało ciężko rannych. Wkrótce po wybuchu doszło do strzelaniny na wyspie Utoya, gdzie odbywał się letni obóz młodzieżówki Norweskiej Partii Pracy. Według policji, która łączy obydwa wydarzenia, w strzelaninie zginęło 80 osób.
Norweska policja dopuszcza możliwość, że w Oslo mogło dojść do eksplozji nie jednej, ale kilku bomb. Po ataku ewakuowano parlament, główny dworzec kolejowy, centra handlowe Oslo City i Byporten, a także siedziby norweskiej agencji prasowej NTB, dzienników "VG" i "Aftenposten" oraz telewizji TV2. Policja zaapelowała do mieszkańców, by nie udawali się do centrum stolicy i nie tworzyli większych zbiegowisk. Ponadto - jak podaje agencja Reutera - w centrum Oslo rozmieszczono żołnierzy.
Wkrótce po wybuchach w Oslo nadeszły informacje o strzelaninie na wyspie Utoya, gdzie odbywa się letni obóz młodzieżówki Norweskiej Partii Pracy (Ap) - ugrupowania premiera Jensa Stoltenberga. Jak podało radio NRK, napastnik przebrany za policjanta otworzył ogień do uczestników obozu - to około 700 osób, głównie nastolatków w wieku od 14 do 18 lat. Uciekając przed napastnikiem, młodzi ludzie rzucali się do wody i próbowali dopłynąć do brzegu jeziora. Mężczyzna używał kilku rodzajów broni, m.in. strzelby, pistoletu i broni automatycznej. Policja potwierdziła, że zginęło 80 osób.
Przyznała też, że w zgromadzeniu miał uczestniczyć premier Stoltenberg.