"Nie czuję się obrażony, bo pani Beata Kempa nie jest w stanie mnie obrazić swoimi poglądami, które nie są poglądami z 2020 roku, a raczej z XIX wieku" - tak poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek skomentował głośną wypowiedź europosłanki PiS, która - nawiązując do jego związku z kandydatem na prezydenta Robertem Biedroniem - nazwała go "kandydatką na pierwszą damę". Śmiszek zaznaczył, że nie oczekuje przeprosin, i ocenił, że Kempa jest w Brukseli wysłannikiem "polskiego skansenu".
O kandydacie Lewicy na prezydenta Robercie Biedroniu i jego partnerze, pośle Lewicy Krzysztofie Śmiszku Beata Kempa mówiła w sobotę podczas konwencji Solidarnej Polski. Pytała, czy Biedroń "też będzie rozliczał sędziów", i dodała, na razie wraz z "kandydatką na pierwszą damę" atakuje Polskę.
"Niedawno (Robert Biedroń) patetycznie wołał do eurodeputowanych: ‘Jeszcze sądy nie zginęły, póki my żyjemy!’. Czy pan też będzie rozliczał sędziów, panie Biedroń? Bo póki co widzimy, jak pan i kandydatka na pierwszą damę radośnie atakujecie Polskę, ręka w rękę z Rosjanami. I tutaj historia zatoczyła koło" - mówiła Kempa, a sala zareagowała na jej słowa oklaskami.
Komentując wypowiedź Beaty Kempy na antenie TVN24 Krzysztof Śmiszek stwierdził, że nie chce od europosłanki przeprosin i że nie jest ona w stanie go obrazić.
"Wiedziałem, że wchodząc do polityki trzeba być przygotowanym na różne przytyki czy komentarze przeciwników politycznych" - powiedział.
"Nie czuję się obrażony, bo pani Beata Kempa nie jest w stanie mnie obrazić swoimi poglądami, które nie są poglądami z 2020 roku, a raczej z XIX wieku" - stwierdził.
Oświadczył również, że takimi słowami Beata Kempa "sama wystawia sobie świadectwo".
"Mamy 2020 rok i wydaje mi się, że obecność takich osób jak ja w polityce jest już chyba czymś normalnym, czymś, do czego trzeba się przyzwyczaić" - zaznaczył również Śmiszek, komentując przy tym, że Beata Kempa jest w Brukseli wysłannikiem "polskiego skansenu".
Zapytany, czy słowa Beaty Kempy mogą być uznane za homofobiczne, potwierdził, że jest to homofobia, a na pytanie, czy homofobia powinna być karana, odparł: "Tak, ale trzeba powiedzieć jasno, jaka homofobia i jaka dyskryminacja".
Dopytywany natomiast o ocenę tych konkretnych słów europosłanki, o to, czy były na tyle groźne, by za nie karać, Krzysztof Śmiszek stwierdził stanowczo: "Nie, absolutnie nie. Za takie słowa się nie powinno karać, to jest coś, co jest oczywiste w XXI wieku".
Wyjaśnił natomiast, że w Kodeksie karnym powinny znaleźć się przepisy precyzujące kary za zachęcanie do nienawiści lub przemocy wobec osób homoseksualnych takie jak w przypadku rasizmu.