Do Sądu Najwyższego wpłynęło do dziś 36 protestów wyborczych, dotyczących głosowania, do którego miało dojść 10 maja. Sąd pozostawia je bez dalszego biegu z powodu naruszenia terminu na ich składanie. Według prawa można to robić dopiero po ogłoszeniu wyniku wyborów. W uzasadnieniach decyzji Sądu powtarza się więc zdanie "protest wyborczy został wniesiony nie tylko przed ogłoszeniem wyniku wyborów, ale w ogóle przed ich przeprowadzeniem".
Związane z głosowaniem wyznaczonym na 10 maja protesty wciąż wpływają do Sądu Najwyższego. Część z nich zawiera wniosek o uznanie niewydarzonych wyborów za nieważne, część - wręcz przeciwnie. Przykładem na to może być rozpatrzony 27 maja wniosek jednego z wyborców, utrzymującego, że to on osobiście dokonał wyboru jednego z kandydatów, oddając na niego załączoną do pisma kartę do głosowania oraz protokół z przeprowadzenia wyborów.
Wyborca wyjaśnił, że do wyborów z powodu braku dostępu do mediów, braku udostępnienia publicznego lokalu wyborczego oraz z powodu warunków i obostrzeń stanu epidemii przystąpił sam dokonujący wyboru i przeprowadzający wybory jako jedyny wyborca". Wskazał także, że w oparciu o opisane tak warunki "Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej (...) został wybrany w I turze wyborów stosunkiem 100 proc. głosów".
Sąd Najwyższy wniosek wyborcy odrzucił, stwierdzając, że do wnioskowania o stwierdzenie ważności wyborów upoważniony jest Przewodniczący PKW, a przedłożony sądowi wniosek należy uznać za niedopuszczalny. Składający wniosek wyborca nie jest Przewodniczącym PKW.
Większość kierowanych do SN protestów wyborczych związana była z żądaniem uznania nieważności głosowania. W niektórych uzasadnieniach decyzji o nienadawaniu im dalszego biegu Sąd zwracał uwagę na niemożność jednoczesnego utrzymywania, że naruszono konstytucyjne zasady przeprowadzania wyborów z posiadaniem powszechnie dostępnej wiedzy, że takie wybory się nie odbyły.
Część protestujących podnosiła istotne zarzuty związane z zablokowaniem działania PKW przez Sejm, niemożność prowadzenia kampanii wyborczej w warunkach stanu epidemii, dokonywanie zmian w prawie wyborczym podczas trwania procedur wyborczych itd. W niektórych przypadkach SN przyznawał, że przedstawione zarzuty mogą być w przyszłości poddane ocenie merytorycznej, jednak dopiero w sytuacji, kiedy do wyborów dojdzie, PKW poda ich wyniki a zawierający je protest będzie spełniał wymogi formalne.
Protesty związane z wyborami, do których nie doszło Sąd Najwyższy pozostawia bez dalszego biegu z powodów formalnych. Zgodnie z prawem protesty można wnosić nie później niż 14 od dnia podania przez PKW do publicznej wiadomości wyników wyborów. Protesty wniesione przed tym dniem i po upływie 14 dni należy więc uznać za odpowiednio albo przedwczesne, albo spóźnione. Sądową ocenę złożonych ws. wyborów 10 maja protestów wyborczych najlepiej opisuje zaś powtarzające się w uzasadnieniach decyzji SN zdanie "protest został wniesiony nie tylko przed ogłoszeniem wyniku wyborów, ale w ogóle przed ich przeprowadzeniem".
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Uchwała PKW opublikowana – ruszy skrócony kalendarz wyborczy