W 2015 roku obecny obóz władzy "wyprodukował przemysł pogardy", który "atakował Bronisława Komorowskiego, to Joachim Brudziński wołał o komunistach" - podkreślił szef Platformy Obywatelskiej Borys Budka, odnosząc się do poniedziałkowych incydentów podczas wizyty Andrzeja Dudy w Pucku i Wejherowie. Zebrali się tam przeciwnicy prezydenta, którzy m.in. zakłócali jego wystąpienie okrzykami: "Marionetka" czy "Będziesz siedział". Budka odwołał się również do niedawnych słów Beaty Kempy, która nazwała partnera Roberta Biedronia "kandydatką na pierwszą damę". "Jeżeli ktoś w taki obrzydliwy sposób drwi sobie z jednego z kandydatów i jego partnera - to pokazuje prawdziwe oblicze tego obozu władzy" - stwierdził lider PO.
W poniedziałek Andrzej Duda uczestniczył na Pomorzu w uroczystościach z okazji 100. rocznicy zaślubin Polski z morzem. W Pucku i Wejherowie na spotkaniu z prezydentem pojawiła się grupa jego przeciwników. Manifestanci mieli ze sobą transparenty, na których widniały m.in. hasła: "Konstytucja", "Duda jesteś wstydem narodu", "Duda = 4 litery" czy "Przestańcie kraść, wyPAD 2020". Demonstrujący zakłócili przebieg spotkania, gwiżdżąc i wykrzykując hasła: "Marionetka", "Będziesz siedział" czy "Cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje".
W Wejherowie zebrany na placu Wejhera tłum sympatyków prezydenta wykrzykiwał natomiast w odpowiedzi: "Cisza", "Andrzej Duda" i "Precz z komuną".
W uroczystościach uczestniczyła również kontrkandydatka Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich Małgorzata Kidawa-Błońska. W sieci pojawiły się nagrania wideo, na których widać, że wicemarszałek Sejmu rozmawia z uczestnikami wcześniejszej manifestacji, którzy m.in. pytają ją, czy "było słychać?", a od jednej z towarzyszących Kidawie-Błońskiej osób uzyskują potwierdzenie: "Było was naprawdę słychać".
Dzisiaj lider Platformy Obywatelskiej Borys Budka zapytany został na antenie Polsat News o to, czy PO przywozi na wystąpienia Andrzeja Dudy jego przeciwników.
W odpowiedzi zauważył, że w 2015 roku politycy Prawa i Sprawiedliwości zakłócali kampanię wyborczą ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
"Trzeba dojść do korzeni, trzeba zobaczyć, że pięć lat temu przemysł pogardy wyprodukował ten obóz władzy. To przemysł pogardy atakował Bronisława Komorowskiego, to Joachim Brudziński wołał o komunistach" - podkreślił Budka.
Stwierdził również: "Nie są w stanie nasi adwersarze zrozumieć, że ludzie oburzają się, jeżeli mamy prezydenta, który permanentnie łamie konstytucję, który krzyczy na ludzi, który nie potrafi doprowadzić do normalnego dialogu w Polsce".
"Ubolewam nad tym, że to np. pan poseł Brudziński, który mówił o ‘komunistach i złodziejach’, że to obóz Jarosława Kaczyńskiego, który m.in. mnie nazywał ‘kanalią’ i ‘zdradziecką mordą’ - to trzeba pokazywać, trzeba pokazywać, że ten przemysł pogardy został stworzony przez ten obóz" - mówił szef Platformy.
"Przede wszystkim to jest jedno wielkie kłamstwo, które jest sączone od dwóch dni, jakoby to była akcja, która jest związana z jakimkolwiek obozem" - podkreślił również Budka.
"Z tego, co wiem, zresztą są nawet filmiki, to są ludzie, wobec których stosowane były groźby bezprawne, wobec których były stosowane wyzwiska" - stwierdził, podkreślając także, że "każdy ma prawo demonstrować w obronie polskiej konstytucji".
W rozmowie przypomniano wypowiedź szefa Komitetu Wykonawczego i posła PiS Krzysztofa Sobolewskiego, który dzień wcześniej również w Polsat News mówił m.in., że "chce podkreślić, że to nie były osoby z Pucka czy z Wejherowa": "To była obwoźna ‘trupa kodziarska’, która wcześniej zakłócała różne uroczystości czy wydarzenia w Warszawie, w trakcie np. kampanii samorządowej".
"Oczekujemy od pani marszałek Kidawy-Błońskiej słowa ‘przepraszam’. Chociaż słowa ‘przepraszam’" - stwierdził również Sobolewski.
Komentując tę wypowiedź, Borys Budka oświadczył: "Oczekuję przeprosin od pana Sobolewskiego, od Solidarnej Polski, od prezydenta Dudy, w jaki sposób traktuje się np. innych kandydatów na prezydenta".
Odniósł się w ten sposób do sobotniej konwencji Solidarnej Polski, w trakcie której europosłanka Beata Kempa - mówiąc o kandydacie Lewicy na prezydenta Robercie Biedroniu - nazwała jego życiowego partnera Krzysztofa Śmiszka "kandydatką na pierwszą damę".
"Jeżeli ktoś w taki obrzydliwy sposób drwi sobie z jednego z kandydatów i jego partnera - to pokazuje prawdziwe oblicze tego obozu władzy" - ocenił Budka.
"Stworzyli przemysł pogardy, stworzyli system, który niszczy tych, którzy mają inne poglądy" - podsumował.