"W obliczu nadciągającego kryzysu gospodarczego wszyscy ci, którzy przyłożą rękę do rozbicia większości parlamentarnej i upadku rządu, popełnią fatalny polityczny błąd i będą mieć na sumieniu stabilność systemu politycznego" - ocenił poseł Porozumienia Adam Bielan.
Na początku kwietnia Sejm uchwalił ustawę autorstwa PiS, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Senat ma się nią zająć na posiedzeniu w dniach 5 i 6 maja. Następnie może ona trafić do Sejmu, jeśli senatorowie zgłoszą poprawki lub wniosek o odrzucenie w całości specustawy. Do odrzucenia ewentualnego sprzeciwu lub poprawek Senatu wymagana jest bezwzględna większość głosów - o jeden głos więcej niż liczba wszystkich pozostałych głosów (przeciw i wstrzymujących się). Obecnie klub PiS liczy 235 posłów, spośród których 18 to posłowie koalicyjnego Porozumienia.
W rozmowie na antenie TVP1 Bielan podkreślił, że ma nadzieję, że jeśli ustawa wróci do Sejmu, poprą ją wszyscy posłowie Zjednoczonej Prawicy.
Pytany, czy w ostatnim czasie rozmawiał z prezesem Porozumienia Jarosławem Gowinem, Bielan zaprzeczył. Ostatnie posiedzenie władz Porozumienia odbyło się osiem tygodni temu, więc żadnego oficjalnego stanowiska władz Porozumienia w tej sprawie nie ma - dodał.
W rozmowie padło też pytanie o doniesienia medialne, według których opozycja miałaby zgłosić Gowina jako kandydata na marszałka Sejmu. Myślę, że przedstawiciele opozycji robią wszystko, żeby rozbić koalicję, Zjednoczoną Prawicę, i doprowadzić tym samym do upadku rządu - powiedział. Podkreślił przy tym, że "w obliczu nadciągającego kryzysu gospodarczego wszyscy ci, którzy przyłożą rękę do upadku rządu i rozbicia większości, popełnią fatalny polityczny błąd i będą mieć na sumieniu stabilność systemu politycznego w naszym kraju". My nie możemy do kryzysu zdrowotnego, gospodarczego dokładać sobie jeszcze kryzys polityczny - powiedział.
Jak mówił, "być może nie wszyscy zdają sobie sprawę, co oznacza tego rodzaju głosowanie i co oznacza rozbicie klubu". To oznacza utratę większości przez rząd i albo przejście na model rządu mniejszościowego, który w polskich warunkach raczej się dotąd nie sprawdzał, albo przyśpieszone wybory parlamentarne. Chyba że w tym parlamencie ukształtuje się inna większość, ale ja w większość, w której będzie z jednej strony Jarosław Gowin, a z drugiej strony Adrian Zandberg czy Włodzimierz Czarzasty nie wierzę"- powiedział.
Lider Porozumienia, poseł Jarosław Gowin w związku z epidemią koronawirusa przygotował z przedstawicielami swojego ugrupowania projekt zmiany w konstytucji, który wprowadzałby jedną, siedmioletnią kadencję prezydenta. Na mocy tych zmian kadencja Andrzeja Dudy zostałaby wydłużona o dwa lata, co - jak argumentował Gowin - zapobiegłoby konieczności przeprowadzenia wyborów w czasie epidemii. W związku z brakiem zgody na przeprowadzenie wyborów w terminie majowym w jakiejkolwiek formie Gowin ustąpił ze stanowiska wicepremiera i szefa MNiSW w rządzie Mateusza Morawieckiego. Funkcję wicepremiera objęła przedstawicielka Porozumienia - minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, a inny z członków Porozumienia, Wojciech Murdzek, został szefem MNiSW.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wybory kopertowe. Pakiety wyborcze musimy odebrać osobiście: Listonosz ma nas wylegitymować i odebrać podpis