Zajęcie przez Rosjan ukraińskiego Sołedaru będzie sukcesem taktycznym, okupionym ogromnymi stratami – ocenia analityk wojskowy Mariusz Cielma. „Chodzi nie o sens wojskowy, lecz o politykę, Putin wykorzysta to propagandowo” – mówi ukraiński ekspert Ołeh Żdanow.
Wygląda na to, że Rosjanie - a głównie są to siły tzw. Grupy Wagnera, czyli prywatnej armii Jewgienija Prigożyna na usługach Kremla - zajmują już około dwóch trzecich miasta. Trwają tam bardzo krwawe walki i wiele wskazuje na to, że Sołedar, leżący na północ od Bachmutu, zostanie zajęty przez wroga - powiedział Mariusz Cielma, redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej".
NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE O ROSYJSKIEJ INWAZJI NA UKRAINĘ ZNAJDZIECIE W NASZEJ RELACJI.
Ważne jest jednak, by nie tracić perspektywy. To niewielkie, przed wojną 10-tysięczne miasteczko, o które Rosjanie desperacko walczą od wielu tygodni, nie licząc się ze stratami. Wydaje się, że po tym, jak nie udało im się od wielu miesięcy zdobyć znacznie większego (przed wojną liczącego ok. 70 tys. mieszkańców) Bachmutu siły rosyjskie postanowiły skupić się na Sołedarze. Główny cel tych działań to odnotowanie jakiegokolwiek sukcesu - dodaje Cielma.
Wczoraj ukraińska wiceminister obrony Hanna Malar informowała, że w Sołedarze trwają ciężkie walki, Rosjanie "szturmują miasto pomimo ogromnych strat, podejścia do ukraińskich pozycji są zasłane ciałami ich żołnierzy". W poniedziałek Malar informowała, że po nieudanej próbie zajęcia Sołedaru wojska rosyjskie przegrupowały swoje siły i przystąpiły do potężnego szturmu na pozycje broniącej tego miasta armii ukraińskiej.
Jak zaznaczają eksperci, atak na Sołedar, to część wysiłku, mającego na celu właśnie Bachmut. Ukraiński ekspert Ołeh Żdanow zauważa, że właśnie dlatego "Rosjanie atakują obecnie pomiędzy Bachmutem i Sołedarem".
Bachmut i Sołedar są powiązane. Jeśli padnie jedno z tych miast, drugie będzie w połowie otoczone - wyjaśnia Żdanow. Dodaje, że siły przeciwnika dążą do zdobycia kontroli ogniowej nad przebiegającymi w pobliżu miasta trasami Bachmut-Siewiersk i Bachmut-Słowiańsk.
Sołedar znajduje się w obniżeniu terenu. Po jego zajęciu Rosjanie sami znajdą się w trudniejszym położeniu, bo Ukraińcy wycofają się na pozycje znajdujące się wyżej - ocenia Cielma. Jego zdaniem zajęcie Sołedaru, nie musi jednoznacznie przesądzać, że padnie także Bachmut.
Sam Sołedar to taktyczne zwycięstwo, które oczywiście zostanie wykorzystane przez Rosję propagandowo. Kluczowe jest jednak pytanie o to, co będzie dalej. Czy Rosjanie będą mieć potencjał, a to wydaje się mniej prawdopodobne, by iść dalej na północ lub północny zachód - mówi Cielma.
Zajęcie Sołedaru nie ma w tym momencie znaczenia dla frontu, dla wojny, ale ma dla polityki. Putin w końcu uzyska coś, z czym będzie mógł wyjść do Rosjan. Propaganda rozkręci z tego "sukces", niemal jak "zdobycie Berlina bis" - uważa Żdanow.
W rejonie Bachmutu i Sołedaru od miesięcy strona rosyjska atakuje głównie siłami najemników Grupy Wagnera, stosując metodę, jak mówią ukraińscy żołnierze, "zarzucania ciałami" i zmasowanych ataków artyleryjskich.
Według rosyjskich mediów Jewgienij Prigożyn, szef Grupy Wagnera, który stał się jednym z kluczowych rozgrywających w rosyjskiej agresji na Ukrainę, traktuje walki pod Bachmutem jako ważny element rywalizacji o wpływy w Rosji. Sukces - pierwszy dla Rosji od wielu miesięcy - dałby mu ważny atut w jego niebędącej dla nikogo tajemnicą rywalizacji z ministerstwem obrony i sztabem generalnym.
W mediach pojawiły się spekulacje, że Prigożynem kierują nie tylko ambicje polityczne, ale i pobudki merkantylne, a mianowicie kuszą go znajdujące się w rejonie Bachmutu kopalnie gipsu i soli. On sam tłumaczył, że kopalnie mają rozległą sieć podziemnych korytarzy, którymi może przemieszczać się wojsko, a nawet sprzęt wojskowy i że "są tam składowane zapasy broni jeszcze od czasów I wojny światowej". Według Ołeha Żdanowa to "fantazje", a kopalnie nie mają znaczenia militarnego.