Były dowódca wojsk NATO w Europie twierdzi, że wraca sprawa wysłania MiG-ów na Ukrainę. Amerykański admirał James Stavridis w artykule zamieszczonym przez agencję Bloomberg pisze, że przywódcy państw Sojuszu Północnoatlantyckiego rozważają wysłanie na Ukrainę samolotów bojowych.
Według admirała Jamesa Stavridisa, wróciła dyskusja o przekazaniu Ukrainie MiG-ów, które - jak przypomina - w początkowej fazie wojny proponowała Polska. Amerykański wojskowy twierdzi, że w dyskusjach wskazuje się nawet na samoloty produkcji amerykańskiej, konkretnie F-16, które - jak pisze Stavridis - nie wymagają skomplikowanego szkolenia.
W artykule dla agencji Bloomberg emerytowany admirał pisze, że jeśli Ukraina nie otrzyma samolotów, to Rosja dokończy dzieła zniszczenia ukraińskiej infrastruktury energetycznej.
Stavridis uznaje, że zapasy rosyjskich precyzyjnych rakiet są na wyczerpaniu, ale Siergiej Surowikin, głównodowodzący wojsk rosyjskich w Ukrainie, który ma spore doświadczenie w rujnujących nalotach dywanowych w Syrii, nie zawaha się wysłać nad Ukrainę samolotów, które będą niszczyć cele używając tradycyjnych, "głupich bomb". To z kolei przyniesie ofiary wśród ludności cywilnej.
Według amerykańskiego admirała, Ukraina może utrwalić przewagę w wojnie lądowej. Autor zwraca uwagę na wyższą motywację, kłopoty z poborem w Rosji i przesyłanie na Ukrainę nie tylko zaawansowanej technicznie broni, ale też podstawowego zaopatrzenia. Mowa tutaj o ważnym sprzęcie podczas zimowych miesięcy, w tym moździerzy, ciężarówek, paliw, lekkiej broni, noktowizorów, ciepłej odzieży, kuchni polowych czy sprzętu komunikacyjnego. Dla kontrastu, poborowym rosyjskim powiedziano, żeby załatwili sobie śpiwory i sporządzili opatrunki z tamponów - podkreślił Stavridis.
Skoro w wojnie na lądzie przewagę ma Ukraina, a w brutalnej wojnie w powietrzu Rosja, to najlepszą opcją dla Zachodu będzie znaczące zwiększenie pomocy dotyczącej wojny w powietrzu - pisze Stavridis i podkreśla: Przekazanie Ukraińcom narzędzi służących do zamknięcia ich nieba może być sposobem zmuszenia Rosji do podjęcia negocjacji, być może już na wiosnę, pod warunkiem, że Zełenski i jego armia osiągnie sukces w działaniach lądowych.
Artykuł ukazuje się w czasie, gdy w Bukareszcie obradują szefowie dyplomacji państw NATO, a przedmiotem dyskusji ma być głównie pomoc dla Ukrainy.
James Stavridis był szefem wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie w latach 2009-2013. Ma 67 lat i od prawie 10 lat jest na emeryturze, ale pozostaje blisko świata wojska, polityki i biznesu.
Przed wygranymi przez Donalda Trumpa wyborami amerykańska prasa pisała, że dostał od Hillary Clinton propozycję ubiegania się o wiceprezydenturę. Obecnie Stavridis jest wiceprezesem zarządzającego setkami miliardów dolarów funduszu private equity Carlyle Group.
Kwestia przekazania Ukrainie samolotów bojowych MiG była podejmowana już w marcu, w początkowej fazie rosyjskiej inwazji w Ukrainie.
8 marca minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau oświadczył, że polskie władze są gotowe "niezwłocznie i nieodpłatnie przemieścić wszystkie swoje samoloty MiG-29 do bazy w Ramstein i przekazać je do dyspozycji rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki". Jednocześnie zwrócono się do Amerykanów o dostarczenie Polsce używanych samolotów o analogicznych zdolnościach operacyjnych.
Była to odpowiedź na słowa sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena, który powiedział wcześniej, że Stany Zjednoczone rozważają wysłanie samolotów do Polski, jeżeli Warszawa zdecyduje się przekazać myśliwce Ukrainie.
Inicjatywa ostatecznie upadła. Ówczesny rzecznik Pentagonu John Kirby przekazał, że USA nie zdecydowały się wesprzeć przekazania dodatkowych samolotów Ukrainie i nie chciały ich mieć w swojej dyspozycji. Było to argumentowane tym, że MiG-i nie zwiększą znacząco ukraińskich zdolności, a ich przekazanie może być poczytanie przez Rosję za eskalację.