Rozmieszczenie dodatkowych sił USA w Niemczech, Polsce i Rumunii to "krok destrukcyjny", który "wzmacnia napięcie militarne" - oświadczył w środę wiceszef MSZ Rosji Aleksandr Gruszko, komentując decyzję ogłoszoną wcześniej przez Pentagon.
Wiceminister powiedział rosyjskiej agencji Interfax, że decyzja ta jest "nieuzasadniona". Destrukcyjne kroki wzmacniają napięcie militarne i zawężają pole dla decyzji politycznych - oznajmił Gruszko.
Rzecznik Pentagonu John Kirby zapowiedział w środę wysłanie 2 tysięcy dodatkowych żołnierzy USA do Polski, Niemiec i Rumunii, by wesprzeć sojuszników Stanów Zjednoczonych w obliczu koncentracji wojsk Rosji wokół Ukrainy. Kirby dodał, że możliwe jest dalsze rozmieszczanie wojsk USA w Europie.
To ważne, by wysłać jasny sygnał panu Putinowi i całemu światu, że NATO ma znaczenie (...) i że jesteśmy gotowi do obrony naszych sojuszników - oznajmił Kirby.
Rzecznik zapowiedział, że do Polski trafią komponenty Brygadowej Grupy Bojowej (BCT) piechoty z 82. dywizji powietrznodesantowej, zaś do Niemiec - komponent kwatery głównej XVIII korpusu powietrznodesantowego. Siły te stacjonują obecnie w Forcie Bragg w Karolinie Północnej i należą do sił szybkiego reagowania.
Dodatkowo z Niemiec do Rumunii przeniesiony zostanie oddział liczący około 1000 żołnierzy z jednostki kawalerii Stryker. W Rumunii stacjonuje obecnie ok. 900 żołnierzy USA, zaś wysłanie dodatkowych sił zapowiedziała Francja, co zostało przyjęte pozytywnie przez Waszyngton.
Kirby podkreślił, że rozmieszczenie wojsk ma mieć charakter tymczasowy, choć nie wyznaczył jasnych kryteriów wycofania żołnierzy.
Będziemy stale oceniać warunki na kontynencie, by zdecydować, jak długo oni powinni tam zostać, ale nie mają tam być na stałe - oświadczył przedstawiciel resortu.
Jednocześnie nie wykluczył kolejnych przesunięć wojskowych w Europie, by wzmocnić wschodnią flankę NATO, sugerując że kolejne wojska mogą trafić do państw bałtyckich oraz na ćwiczenia na kontynencie.
Kirby oznajmił, że wciąż nie wiadomo, jak zachowa się Rosja i czy ewentualna wznowiona inwazja Rosji przeciwko Ukrainie może "rozlać się" na sąsiednie państwa.
Tu chodzi o wysłanie jasnego sygnału, że nie będziemy tolerować żadnej agresji przeciwko naszym sojusznikom z NATO (...) Nie mogę przewidzieć perfekcyjnie, jak to wszystko się potoczy i właśnie dlatego chcemy być przygotowani i gotowi - oznajmił rzecznik.
Kirby zaznaczył, że rozmieszczenie wojsk odbędzie się w ramach dwustronnych ustaleń z trzema krajami i stanowi decyzję osobną wobec postawienia 8,5 tys. żołnierzy USA w stan podwyższonej gotowości, które przeznaczone są do ewentualnej dyslokacji w Europie w przypadku aktywacji Sił Odpowiedzi NATO przez Sojusz.
Kirby odniósł się też w środę do opublikowania przez hiszpański dziennik "El Pais" pisemnych odpowiedzi NATO i USA na rosyjskie żądania "gwarancji bezpieczeństwa".
Te dokumenty potwierdzają tylko, że to, co mówiliśmy publicznie, mówiliśmy też Rosjanom nieoficjalnie: że jesteśmy skłonni, w oparciu o zasadę wzajemności, do rozważenia wspólnych obaw dotyczących bezpieczeństwa na kontynencie europejskim - powiedział.