"Rektorzy, którzy zachęcają swoich studentów i nauczycieli akademickich do brania udziału w manifestacjach, przyczyniają się do zwiększenia zagrożenia pandemią koronawirusa" - oświadczył minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Polityk pytany był w czasie dzisiejszej konferencji prasowej o ewentualne konsekwencje, jakie spotkać mogą uczelnie, które zarządziły wczoraj godziny rektorskie, by ich studenci i pracownicy mogli wziąć udział w manifestacjach sprzeciwu wobec orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego ws. przepisów aborcyjnych. Zapowiedział, że podejmowane będą "wszelkie niezbędne decyzje (…), które będą niestety wychodziły naprzeciw brakowi odpowiedzialności rektorów w tym zakresie".
Trybunał Konstytucyjny tydzień temu orzekł, że niezgodny z konstytucją jest przepis zezwalający na aborcję w przypadku stwierdzenia ciężkiego uszkodzenia lub nieuleczalnej choroby płodu.
Decyzja ta oznacza de facto delegalizację aborcji w Polsce: w ubiegłym roku bowiem niemal 97 procent wszystkich legalnych zabiegów usunięcia ciąży przeprowadzonych zostało właśnie w oparciu o przesłankę embriopatologiczną.
Od ubiegłego czwartku przez kraj przetacza się więc fala wielotysięcznych protestów.
W środę protest odbywał się pod hasłem: "Nie idziemy do roboty". Ogólnopolski Strajk Kobiet zachęcał kobiety, by brały urlopy na żądanie lub na oddanie krwi oraz zamykały swoje sklepy i firmy.
Na ulice wielu miast wyszły demonstracje przeciwników zaostrzenia przepisów aborcyjnych - i były wśród nich manifestacje studenckie.