Warunki, w jakich prowadzone jest śledztwo po katastrofie 10 kwietnia, nie odpowiadają zachodnim standardom - sugeruje znany francuski ekspert ds. katastrof samolotowych Gerard Feldzer. Szef Muzeum Lotnictwa w Le Bourget koło Paryża w rozmowie z korespondentem RMF FM Markiem Gładyszem zaznacza, że fakt, iż miejsce katastrofy nie zostało odpowiednio zabezpieczone, może przekreślić szanse na odkrycie przyczyn tragedii.
Według niego najbardziej zaskakujące jest to, że na teren, na którym doszło do katastrofy, mogli wchodzić przypadkowi ludzie - m.in. okoliczni mieszkańcy - i wynosić znalezione tam rzeczy, np. dokumenty i drobne części maszyny. Jest oczywiste, że w każdym śledztwie po katastrofie lotniczej najważniejsze jest zabezpieczenie miejsca, gdzie do niej doszło. Nie można pozwolić sobie na to, by cokolwiek stamtąd zginęło. Najdrobniejsza rzecz może mieć ogromne znaczenie w śledztwie. Być może Rosjanie nie są do tego przyzwyczajeni. Jestem natomiast ciekaw, jak tłumaczą to polscy eksperci uczestniczący w śledztwie - powiedział Feldzer.
Jego zdaniem, jeżeli śledztwo w sprawie katastrofy samolotu linii PanAm koło szkockiego miasteczka Lockerbie byłoby prowadzone w podobnych warunkach jak pod Smoleńskiem, prawdopodobnie nigdy by nie odkryto dowodów na to, że był to zamach bombowy. 12 lat temu przez pięć miesięcy ponad tysiąc policjantów i żołnierzy przeczesywało rejon tragedii i zbierało najdrobniejsze szczątki maszyny, które były rozsiane na terenie kilkunastu kilometrów kwadratowych. W końcu znaleziono koronny dowód zamachu bombowego - chodziło o fragment płytki obwodu drukowanego o wielkości około jednego centymetra, który był częścią zapalnika.
Rok później, po innym libijskim zamachu na samolot DC-10 francuskich linii lotniczych UTA przeszukaliśmy 200 kilometrów kwadratowych afrykańskiej pustyni. Wtedy znaleziono mały fragment zapalnika zrobionego z mechanizmu stosowanego w pralkach, który pochodził z Libii. Najważniejsze jest zawsze zabezpieczenie terenu katastrofy - wszystko jedno czy chodzi o zamach czy o wypadek. Tylko w ten sposób można próbować dociec prawdy- podkreśla Feldzer.