Msza pogrzebowa prezydenckiej pary, która odbyła się dziś na krakowskim Rynku, zdaniem jej uczestników była bardzo ważnym i historycznym wydarzeniem. "Bycie tu dzisiaj to coś, o czym na pewno będę opowiadać wnukom" - powiedziała Marta, studentka z Częstochowy, która przyjechała do Krakowa z grupą przyjaciół.

Także ci, którzy przyjechali na pogrzeb pary prezydenckiej w delegacjach swoich środowisk, np. w pocztach sztandarowych, podkreślali, że do Krakowa przybyli nie z obowiązku, lecz z potrzeby oddania hołdu nie tylko zmarłemu prezydentowi, ale wszystkim ofiarom katastrofy.

To była nasza gminna inicjatywa. Skrzyknęliśmy się, wynajęliśmy 25-osobowego busa i pokonaliśmy 450 km, aby się tu znaleźć. To taka uroczystość, że uczestniczyć w niej znaczy - być patriotą - powiedział przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych w Uścimowie (Lubelskie), Antoni Sidor, który podczas mszy trzymał flagę swojego związku. Po raz pierwszy w Rzeczypospolitej chowaliśmy tak dobrego człowieka - nie tylko prezydenta, ale przede wszystkim człowieka - dobrego, wierzącego, katolika. To było historyczne wydarzenie, które będą pamiętać całe pokolenia - dodał.

Osoby, które oglądały uroczystości na telebimach na krakowskich Błoniach zaznaczali, że nie ma różnicy, czy w pogrzebie uczestniczy się na Rynku, na Wawelu czy w innym miejscu. Jak mówili, ważne, aby być wśród ludzi i czuć atmosferę wspólnoty. Jesteśmy tu, bo chcieliśmy zrobić cokolwiek dla naszego prezydenta. Nie wystarczyło nam iść na jakiś cmentarz i zapalić znicz. Chcieliśmy pokazać jakiś znak, by oddać mu cześć - mówiła mieszkanka Nowego Sącza, która przyszła na Błonia z mężem i kilkuletnim synkiem.

Podziel się z nami swoimi przeżyciami z tych smutnych wydarzeń. Pozwól innym spojrzeć na te uroczystości swoimi oczami. Pokaż, jak dużo osób modliło się na Rynku w Krakowie, pozwól poczuć, jakie emocje towarzyszyły Ci na Wawelu. Zdjęcia, filmy i dźwięki możesz wysłać MMS-em na numer 600 700 800, e-mailem na fakty@rmf.fm lub za pomocą formularza.