"Dołek koniunktury czeka nas w pierwszym kwartale przyszłego roku. Tempo wzrostu gospodarczego będzie poniżej 1 procenta, gdzieś w okolicach zera. Otrzemy się o recesję" - tak najnowsze dane GUS nt. polskiej gospodarki komentuje w rozmowie z Krzysztofem Berendą ekonomista BZ WBK i członek Rady Gospodarczej przy premierze, Maciej Reluga. Przewiduje, że później sytuacja zacznie się poprawiać. "Ale nie łudźmy się, że to będzie jakieś bardzo gwałtowne odbicie" - zastrzega.
Krzysztof Berenda: Mamy dane PKB za trzeci kwartał. Mocny zjazd wzrostu gospodarczego z 2,3 procent do 1,4 procent. Co takiego się stało, że tak wyraźnie hamujemy?
Maciej Reluga: Przede wszystkim mamy dużą słabość popytu krajowego. To widać zarówno w bardzo niewielkim wzroście konsumpcji prywatnej - i to jest chyba najniższy wzrost w historii, bo on wyniósł tylko 0,1 procent...
To znaczy, że wydajemy mniej pieniędzy, mniej kupujemy?
Nie. To znaczy, że wydajemy wciąż więcej niż w zeszłym roku, ale ten wzrost jest bardzo mizerny, właściwie go nie ma. Można powiedzieć, że konsumpcja w trzecim kwartale 2012 roku - po uwzględnieniu cen - była na podobnym poziomie jak w trzecim kwartale 2011 roku. To oczywiście wynika z tego, że sytuacja na rynku pracy jest dosyć trudna. Płace nie rosną realnie, czyli rosną wolniej niż inflacja, zatrudnienie obniża się, więc w kieszeniach ludzi po prostu nie ma tyle pieniędzy, żeby wydawać więcej. I tak już wcześniej rozpoczął się proces wydawania oszczędności, a to nie będzie trwało bardzo długo.
Dodatkowo mamy do czynienia ze spadkiem inwestycji. Jeśli połączymy spadek inwestycji i brak wzrostu konsumpcji, to mamy kiepski popyt krajowy. Eksport netto nam tutaj pomaga troszkę, niemniej jednak w sumie ten wzrost gospodarczy jest bardzo słaby.
Czy te dane mówią nam, że powinniśmy zacząć się poważnie martwić o stan polskiej gospodarki?
Myślę, że zacząć się martwić powinniśmy już wcześniej, nie tyko po tych danych. Było jasne, że w trzecim kwartale będzie spowolnienie. Było też jasne, że w czwartym kwartale i w pierwszym kwartale przyszłego roku będzie tego kontynuacja.
To nie jest nowa informacja, że w polskiej gospodarce jest coraz gorzej, jeśli chodzi o tempo wzrostu gospodarczego. Natomiast to pogorszenie przybiera na sile. W związku z tym prognozy wzrostu gospodarczego na przyszły rok rzędu 2 procent czy powyżej 2 procent można - jak myślę - odłożyć na półkę.
Końcówka tego roku, pierwszy kwartał przyszłego roku - jak nisko może zejść ten wzrost PKB?
Myślę, że dołek koniunktury będzie w pierwszym kwartale przyszłego roku i tempo wzrostu gospodarczego - gdzieś poniżej 1 procenta, gdzieś w okolicach zera. Biorąc pod uwagę, jaki jest błąd prognoz nawet na taki okres jak pierwszy kwartał przyszłego roku, to gdzieś tam ocieramy się o recesję.
Jest duże ryzyko tej recesji?
Jeśli mówimy o prognozie wzrostu gospodarczego gdzieś w okolicach zera, to ryzyko na pewno nie jest małe.
Słabe dane gospodarcze zwiększają szanse na to, że w grudniu będziemy mieli obniżkę stóp procentowych? Czy ta obniżka będzie większa niż ćwierć punktu procentowego?
Myślę, że już przed tymi danymi było jasne, że obniżka stóp procentowych w grudniu będzie miała miejsce. Te dane i ogólnie obraz sytuacji gospodarczej - wydaje mi się - skłaniają do tego, żeby zrobić większy ruch, niż Rada Polityki Pieniężnej zrobiła w listopadzie. Ale niestety ja nie jestem przekonany, czy w Radzie znajdzie się większość dla takiej decyzji. Prawdopodobnie zobaczymy ćwierć punktu procentowego w grudniu i później kolejne w styczniu.
Mówimy, że będzie gorzej w końcówce tego roku i pierwszym kwartale przyszłego roku. Czy to będzie ten dołek, czy potem może być jeszcze gorzej?
Ja zakładam, że dołek koniunktury będzie w pierwszym kwartale 2013 roku, czyli wówczas zobaczymy najniższe tempo wzrostu gospodarczego. A w trakcie 2013 roku - również na skutek tego, że sytuacja, wydaje mi się, za granicą delikatnie się poprawi - u nas również możemy zobaczyć pewne ożywienie. Ale też nie łudźmy się, że to będzie jakieś bardzo gwałtowne odbicie. Myślę, że mówimy o powrocie na koniec 2013 roku do tempa wzrostu gospodarczego w okolicach 2 procent.