Rada Naczelna PSL podtrzymała propozycje partii w sprawie reformy emerytalnej, które różnią się od rządowej propozycji stopniowego zrównywania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do poziomu 67 lat. "Nasz koalicjant ma nosa do polityki i liczymy, że zmieni zdanie" - mówił Waldemar Pawlak.
PSL proponuje, by kobiety mające dzieci mogły przechodzić na emeryturę wcześniej - licząc trzy lata za każde dziecko, ale nie więcej niż 9 lat wcześniej. Ludowcy chcą również, aby wydłużanie wieku emerytalnego odbyło się w dwóch etapach. W pierwszym wiek emerytalny zostałby podwyższony o 2 lata: do 67 lat dla mężczyzn i 62 lat dla kobiet. O szczegółach następnego etapu reformy miałyby decydować następne rządy.
Na konferencji prasowej Waldemar Pawlak podkreślał, że do tej pory ludowcom i Platformie udawało się wypracowywać kompromisowe propozycje - tak było np. w sprawie odprowadzania składek do Otwartych Funduszy Emerytalnych.
Pawlak potwierdził też, że wezwano członków PSL do jednorazowej wpłaty na konto partii pewnej sumy pieniędzy - nie ujawnił jednak jej wysokości. Pieniądze miałyby podratować budżet Stronnictwa, nadszarpnięty decyzją Państwowej Komisji Wyborczej. Chodzi o konieczność zwrotu długu partii z kampanii wyborczej z 2001 roku. Ludowcy źle rozliczyli wtedy dotację i sąd nakazał im zwrot pieniędzy.
W 2001 roku komitet wyborczy PSL zebrał na potrzeby kampanii 9,4 miliona złotych. Środki były jednak gromadzone nie na specjalnym koncie wyborczym, a na rachunku partyjnym. PKW odrzuciła więc sprawozdanie komitetu wyborczego Stronnictwa i zwróciła się o orzeczenie przepadku na rzecz Skarbu Państwa pieniędzy pozyskanych z naruszeniem przepisów ordynacji wyborczej. Przez lata doszły jeszcze odsetki i teraz cała suma, którą PSL musi oddać, to prawie 22 miliony złotych.