Co najmniej 10 osób zginęło w wyniku powodzi we włoskim regionie Marche w środkowej części kraju. Bilans kataklizmu, do którego doprowadziły gwałtowne ulewy, podały władze prowincji Ankona. Cztery osoby uważa się za zaginione, jest wśród nich dwoje dzieci.
"To były niesłychane ilości wody", "przyniosły chaos i śmierć" - tak sytuację opisał szef włoskiej Obrony Cywilnej Fabrizio Curcio po spotkaniu sztabu kryzysowego w Ankonie. Takie ulewy nazywane są "bombami wodnymi".
Jedną z najbardziej zniszczonych miejscowości jest nadmorska Senigallia.
Jak poinformowano, w ciągu kilku godzin w Marche spadła jedna trzecia deszczu, jaki pada w tych stronach średnio w ciągu roku. W niektórych miejscowościach deszczu spadło dwa razy tyle, ile podczas całego lata.
W nocy z czwartku na piątek strażacy uratowali dziesiątki osób, które schroniły się na dachach swych domów i na drzewach. Łącznie ewakuowano kilkaset osób.