Rząd bierze pod uwagę opcję wprowadzania lockdownów nie w całych województwach, a w powiatach: przyznał to rzecznik gabinetu Mateusza Morawieckiego Piotr Müller.
W tej chwili, przypomnijmy, surowsze niż w innych regionach kraju obostrzenia obejmują jedno województwo: od soboty na Warmii i Mazurach zamknięte są galerie handlowe, hotele, kina czy teatry, baseny i inne obiekty sportowe, a dzieci z klas 1-3 szkół podstawowych wróciły w poniedziałek do nauki zdalnej.
W najbliższych tygodniach do Warmii i Mazur dołączyć mogą - o czym informowali dziennikarze RMF FM - kolejne dwa regiony: Pomorskie i Lubuskie.
Tymczasem przeciw zaostrzeniu restrykcji w Warmińsko-Mazurskiem protestują tamtejsi przedsiębiorcy. Podkreślają m.in., że surowsze obostrzenia nie powinny być wprowadzane w całym regionie.
Jak komentował w czasie poniedziałkowej pikiety przedstawicieli branży turystycznej z Warmii i Mazur przed siedzibą kancelarii premiera w Warszawie właściciel hotelu z okolic Giżycka: to "absurd, kiedy region o najmniejszej gęstości zaludnienia w Polsce, z najczystszym powietrzem, jest w całości zamykany".
Według Krzysztofa Przyłuckiego, surowsze obostrzenia można by wprowadzać "na poziomie powiatów i poszczególnych miast - tam, gdzie to jest potrzebne".
Dzisiaj o możliwość ogłaszania lockdownów powiatowych zapytany został w programie "Tłit" Wirtualnej Polski rzecznik rządu Piotr Müller.
W odpowiedzi stwierdził, że "jest to wariant brany pod uwagę".
"Wszystko zależy od struktur zakażeń w danym województwie. Czasami to ma sens, żeby to regulować powiatowo, a czasami niestety trzeba decydować się na regulacje wojewódzkie. Ale każdy z tych wariantów jest otwarty" - podkreślił Müller.
Zastrzegł, że decyzja w tym zakresie dotąd nie zapadła.
"To jest jedna z opcji regionalizacji, którą stosowaliśmy zresztą również w poprzednich miesiącach" - podsumował rzecznik rządu.