Kolejni pasażerowie opuścili pokład wycieczkowca Diamond Princess stojącego w porcie w japońskiej Jokohamie. Dzisiaj na ląd zeszło około 500 osób. Wcześniej zakończyła się 14-dniowa kwarantanna w związku z epidemią koronawirusa.
Jak pisze AP, pasażerowie po zejściu na ląd wsiadali do taksówek i jechali do Jokohamy.
Kolejne 2 tys. pasażerów ma opuścić pokład wycieczkowca w najbliższych dniach. Cały proces zamykania kwarantanny powinien zakończyć się w piątek.
Japoński minister zdrowia Katsunobu Kato początkowo twierdził, że nie ma potrzeby dalszej izolacji osób schodzących ze statku, skoro przeszły 14-dniową obserwację i testy na obecność wirusa dały u nich negatywny wynik. Po spotkaniu jednak z ekspertami zacząć zachęcać byłych pasażerów do pozostania w domach przez dwa tygodnie.
COVID-19 nie jest w 100 proc. poznany i wiele osób zostało zakażonych na Diamond Princess. Biorąc to pod uwagę, sądzimy, że szczególna ostrożność pomoże zapobiec kolejnym zakażeniom - powiedział minister.
Członkowie załogi statku, którzy nie mogli być poddani kwarantannie, gdyż musieli pracować, pozostaną jeszcze na pokładzie. Nie wiadomo jednak, jak długo.
Japońskie służby medyczne informowały w środę, że na wycieczkowcu stwierdzono 621 przypadków zakażenia wirusem COVID-19. Na wycieczkowcu, który wypłynął z Jokohamy 20 stycznia i wrócił 3 lutego, znajdowało się ponad 3,7 tys. osób, w tym ponad 2,6 tys. pasażerów z 56 krajów. Jest wśród nich trzech Polaków. Polskie MSZ informowało w ubiegłym tygodniu, że nie wykryto u nich koronawirusa.
Statek już w piątek zaczęły opuszczać pierwsze osoby w zaawansowanym wieku, u których testy na obecność koronawirusa dały wynik negatywny. W nocy z poniedziałku na wtorek ze statku ewakuowanych zostało 328 Amerykanów, którzy z Japonii zabrani zostali dwoma wyczarterowanymi przez rząd USA samolotami.
Agencje podkreślają, że Diamond Princess jest największym skupiskiem zakażeń koronawirusem poza Chinami.