Druga fala koronawirusa - zapowiadana na jesień - nie musi być gorsza. Ale by tak było, to my musimy być wyczuleni - twierdzi prof. Leszek Szenborn. Z Kierownikiem Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu rozmawiał z nasz reporter Paweł Pyclik.



Paweł Pyclik, RMF FM: Panie profesorze słyszymy, że jesienią czeka nas druga fala koronawirusa. Czy będzie dużo gorsza? Jakie przewidywalnie ona może mieć rozmiary?

Prof. Leszek Szenborn: Nie wiem, dlaczego ma być gorsza. Uważam, że nie musi być gorsza.

Cytat

Po pierwsze: mamy doświadczenia zebrane. Ludzie już są w pewnym stopniu wychowani. Wiedzą, co naprawdę zadziałało. Także pod tym względem: czy będzie gorzej - jestem optymistą. Natomiast fala musi być, dlatego że proszę zauważyć, że objawy COVID to są objawy pospolitych chorób przeziębieniowych, tak zwanych grypopodobnych.

Co ważne, te choroby też zniknęły na skutek działania tych samych środków, dla których zanika COVID, czyli trzymanie dystansu, używanie miasteczek, mycie rąk, dystans społeczny, unikanie zbędnych czułości z osobami, których nie znamy. To po prostu daje ten efekt mniejszej zaraźliwości nie tylko właśnie COVID-u, tylko wszystkich chorób zakaźnych - co udowodniliśmy. 

Ale na pewno to przyjdzie [druga fala koronawirusa - przyp. RMF FM], będzie więcej ludzi badanych w kierunku COVID-u, bo będzie więcej pacjentów, którzy będą mieli gorączkę i kaszel. A to dwa podstawowe objawy. Czyli każdy [który ma objawy chorobowe - przyp. RMF FM] taki się zgłosi i na pewno wychwycimy więcej przypadków zakażeń, co nie znaczy, że będzie więcej problemów. To wszystko zależy od tego, jak będziemy się zachowywać.

Kiedy, pana zdaniem, to przejdzie? Czy my jesteśmy na to gotowi, czy się do tego przygotowujemy? Bo jeśli pacjenci, którzy będą mieli objawy grypy, będą potencjalnymi osobami, które mogą mieć COVID, to znaczy, że będzie się je też na COVID badać?

Oczywiście, że tak. Właśnie o to chodzi, że będziemy. Każdego, kto ma gorączkę, kaszel. Żaden lekarz go nie przyjmie, najpierw powie proszę wykluczyć COVID. Będziemy mieli problem, taka klinika jak moja, która się zajmuje takimi pacjentami, dziećmi i ich rodzicami, będzie miała bardzo duże problemy. I na to nie wiem, czy jesteśmy przygotowani...My możemy przyjmować do szpitala ludzi kierowanych do przyjęcia, a nie każdego, który się zgłosi z banalnym katarem, ze stanem podgorączkowym i chce być badany. Musimy przygotować takie punkty badania, żeby można było później tych pacjentów segregować i odpowiednio z nimi postępować. 

Z drugiej strony proszę sobie popatrzeć, dzisiaj jaka jest procedura postępowania z kwarantanną. Wystarczy, że jest jedno zachorowanie i wszyscy idą na kwarantannę, prawda? A Jaki paraliż społeczny może być. Wejdzie do tramwaju osoba, która kaszle. I co teraz? Kto ma maskę, to założy, obróci się plecami do tej osoby. I tak powinniśmy się zachowywać, bo to jest w naszym społecznym interesie. A te osoby, które kaszlą - nawet z powodu alergicznego - powinny się maksymalnie chować albo jakoś dystansować, bo po prostu będą wzbudzać niepokój. 

To będzie na pewno nie tylko powrót COVID-u, ale powrót niepokoju. Pyta się pan: kiedy? Prosta sprawa, pierwszy wrzesień. Te choroby grypopodobne wracają pierwszego września z momentem, kiedy dzieci idą do szkoły. Zawsze. To wiemy od wielu lat. Teraz jest ich mało, ale będzie ich coraz więcej jak już pójdą [dzieci do szkół przyp. RMF FM], jeszcze wrócą studenci do nauczania, będzie jeszcze dodatkowo więcej kontaktów. 

Ale jeżeli pozostaniemy, że tak powiem, wyczuleni na potrzeby zachowywania dystansu, jeżeli żaden lekarz nie zbliży się do pacjenta w przychodni bez maseczki i będzie wymagał od niego tej maseczki, i będzie mył ręce, to spowolnimy [rozprzestrzenianie się koronawirusa - przyp. RMF FM] i nie będzie tej transmisji powyżej jednego. W tej chwili mamy taką transmisję - współczynnik reprodukcji jeden. Czyli jedna osoba zaledwie zakaża jedną, a w czasie takiej prawdziwej epidemii to były ponad trzy. Jeżeli był jeden chory lekarz i on źle się zachowywał, to zakażać mógł trzydziestu pacjentów dziennie, bo miał tyle kontaktu. 

Cytat

Druga sprawa to też jest przygotowanie do sezonu grupowego. Grypie możemy zapobiegać. Są może nieidealne szczepionki pod względem skuteczności, ale działające, bezpieczne i tanie.

 Czyli jeżeli zaszczepimy dzieci, zaszczepimy dorosłych ile się da, o ile tych szczepionek nie zabraknie (bo teraz cały świat jest taki mądry). Bogaty świat to jest półkula północna, nie południowa. 

Cytat

Wszyscy w tym samym czasie będziemy potrzebować szczepionki przeciwgrypowej. Jeżeli Polska zrobi te zakupy i my się wcześniej zaszczepimy, ja się pierwszy polecę zaszczepić w tym roku, bo po prostu jestem pewny, że szczepionki w tym roku zabraknie.

Mówimy o tym, że szczepionek zabraknie. Pytanie, czy pan się nie obawia w pewnym sensie paraliżu służby zdrowia. Może to za duże słowo, ale chodzi mi o to, że osoby, które chorują na grypę, to tak naprawdę można liczyć chyba w milionach w sezonie. Jeśli one chorują w milionach, to pytanie czy wystarczy testów, czy wystarczy chociażby w takich klinikach maseczek, przyłbic, środków ochrony? Czy już pana klinika szykuje na tą falę?

Ja myślę, że w tej chwili tak samo pracujemy. To podkreślam, to jest to nasze doświadczenie. Ja pana przyjmuję w maseczce. Pan jest w maseczce, moi lekarze pracują, siedzą obok siebie w maseczkach. Wszędzie mamy, w każdym miejscu środki do higieny rąk. Używamy fartuchów, to już wszystko jest i będzie. To może być wyjątkowy sezon. To nie będzie żaden cud, jeżeli tego nie będzie. Wiemy, jak postępować, ludzie wiedzą, że te choroby naprawdę są zaraźliwe. 

Cytat

Niestety w przypadku COVID-u też spotykam ludzi, którzy mówią - to jest jakaś ściema. Co ściema? Pół miliona ludzi umarło na świecie, to jest ściema? Stu kilkudziesięciu lekarzy w samych północnych Włoszech umarło - i to ściema? Jak można takie rzeczy mówić, że to jest nieprawda. To jest autentyczna zaraza współczesna, nowy wirus.

Na razie proszę pana, to my mamy jedną osobę na tysiąc w Polsce zarażoną tym wirusem, dopiero. To jeszcze mnóstwo ludzi się musi zarazić. To nawet się nie dokona do jesieni. To się będzie dokonywało przez wiele miesięcy. Cieszymy się, że większość tych zakażeń przebiega lekko, ale nawet ten jeden procent z tak dużej ilości obywateli - 36 milionów - to jest dużo.

Czyli na razie jesteśmy na takim stopniu rozwoju średnio zaawansowanym? Jak to określić?

Pandemia jest na całym świecie, a my to w Polsce mamy swoją własną epidemię. W każdym regionie mają swoje własne ogniska epidemiczne. Np. w Małopolsce chorują teraz górale. 

Cytat

Kto teraz w Polsce choruje? Uczestnicy wesel i pogrzebów. Bo tam ludzie piją alkohol. Alkohol co robi - odhamowuje. Dawno się nie widzieli, chcieli kogoś przytulić, pocałować się z kuzynką, czy z dawno niewidzianą osobą, a to niestety sprzyja przenoszeniu tych zakażeń, dlatego tego nie możemy robić.

Musimy wychwytywać, po prostu dobrze opracowywać ogniska epidemiczne. Jeżeli zachoruje przedszkolanka, to musimy szybko sprawdzić czy inne koleżanki [nie są zakażone   przyp. RMF FM], jaki jest stopień zakażenia wśród dzieci. Te mechanizmy, które nabyliśmy uważam, powinny złagodzić to wszystko, a nie pogorszyć, bo jesteśmy o wiele mądrzejsi. Nigdy do tej pory nie został taki eksperyment w świecie wykonany.