Bankructw konsumenckich nie powinno przybywać, jeśli rynek pracy wyjdzie z pandemii w dobrej formie. A o tym przekonamy się już wkrótce - podaje w czwartek "Dziennik Gazeta Prawna".
Dziennik zwraca uwagę, że "ponad 12,6 tys. osób, które ogłosiły upadłość w 2020 r., to znacznie więcej, niż rok wcześniej, gdy zbankrutowało nieco ponad 8 tys.". "Rekordowy był grudzień, gdy niewypłacalność sądy orzekły wobec 1844 osób. Covid-19 miał w tym swój udział, ale nie był jedyną przyczyną. Czy ten rok będzie jeszcze gorszy?" - napisano.
Polacy coraz częściej sięgają po ‘ekonomiczny reset’, jeszcze kilka lat temu nie mieli takiej możliwości - mówi "DGP" Andrzej Kochman, ekonomista Polskiego Funduszu Rozwoju, który analizuje dane o konsumenckich upadłościach. Upadłość to ekonomiczna porażka, ale to nie jest życiowa tragedia, tylko szansa na nowe otwarcie. Coraz więcej osób to rozumie i to dobrze, że jest taka regulacja - mówi Kochman.
Gazeta podkreśla, że "od tego, jak będzie wyglądał rynek pracy, gdy firmy rozliczą się z ubiegłorocznych tarcz, będzie zależało, czy upadłości konsumenckich nadal będzie tak dużo, jak w 2020 r.". "Okaże się to wiosną, w kwietniu bądź maju, bo większość przedsiębiorców sięgała wtedy po pomoc, w tym po pieniądze z tarczy finansowej PFR, właśnie wiosną 2020 r. Umorzenie części subwencji (standardowo 75 proc., firmy objęte drugim lockdownem mogą liczyć na 100 proc.) jest uzależnione od utrzymania poziomu zatrudnienia przez rok od momentu otrzymania wsparcia" - czytamy.
Według Kochmana "to jest czynnik ryzyka, bo nie wiadomo, jak się zachowają firmy". "Jeśli jednak obecna fala pandemii opadnie, co pozwoli na zniesienie większości restrykcji, a program szczepień będzie miał coraz większy zasięg, wówczas może następować szybka odbudowa gospodarki" - oceniono w artykule.