Z ulgą przyjęto w Bergamo na północy Włoch informację o tym, że po raz pierwszy od początku epidemii nie zanotowano tam ostatniej doby żadnego następnego przypadku koronawirusa. Przez kilka miesięcy miasto to było jednym z epicentrów szerzenia się wirusa.
Od lutego, kiedy SARS-CoV-2 z ogromną mocą zaatakował to miasto, notowano tam w kolejnych tygodniach rekordową liczbę nowych przypadków. Prowincja ta stała się jedną z najbardziej dotkniętych przez koronawirusa stref na świecie.
Między połową marca a połową kwietnia informowano tam codziennie o setkach nowych zakażeń i lawinowo rosnącej liczbie zgonów. Szczyt zanotowano 23 marca, gdy w Bergamo zmarło 251 osób i wykryto 715 następnych infekcji. Tam również padł rekord; testy serologiczne wykazały, że 57 procent mieszkańców miało kontakt z wirusem.
Ostatnio sytuacja epidemiologiczna zaczęła się poprawiać, a w lipcu miejscowy szpital ogłosił, że nie ma tam już ani jednego pacjenta chorego na Covid-19 na oddziale intensywnej terapii. Drugim ważnym dniem w historii epidemii w Bergamo była sobota, gdy tamtejsze służby medyczne ogłosiły, że nie wykryto żadnego następnego zakażenia. Nastąpiło to w chwili, gdy we Włoszech wykrytych zostało ponad tysiąc nowych przypadków - najwięcej od maja.
W Bergamo zachowuje się najwyższą czujność, przede wszystkim wobec osób przylatujących z zagranicy, w tym włoskich turystów wracających z wakacji z krajów ryzyka.
Wielu z nich ląduje na pobliskim lotnisku Orio al Serio. Osoby te są badane w punkcie medycznym zorganizowanym na terenie targów.