Szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon powiedziała w niedzielę, że nie wyklucza wprowadzenia kwarantanny dla przyjeżdżających z pozostałych części Zjednoczonego Królestwa.
W rozmowie ze stacją BBC Sturgeon oświadczyła, że władze poszczególnych części kraju muszą współpracować w tłumieniu ognisk koronawirusa, aby "osłabić konieczność wprowadzenia jakichkolwiek ograniczeń granicznych".
Jako że w Szkocji sprowadziliśmy wirusa do bardzo niskiego poziomu, jednym z naszych największych zagrożeń w ciągu najbliższych kilku tygodni jest ryzyko jego importu do kraju. I dlatego - choć nie jest to stanowisko, które chcę zajmować - oznacza to również, że musimy się bardzo uważnie przyglądać, czy wirus nie przedostaje się z innych części Zjednoczonego Królestwa - powiedziała Sturgeon.
Wskazała, że w niektórych krajach, jak w Australii i czy Stanach Zjednoczonych, wprowadzono ograniczenia w przemieszczaniu się pomiędzy stanami czy obowiązek kwarantanny dla osób przyjeżdżających ze stanów o wyższym poziomie zakażeń, więc szkocki rząd na podobnej zasadzie przyjrzy się takim rozwiązaniom. Przekonywała, że to nie ma związku z polityką i nie oznacza to, że Anglicy są niemile widziani w Szkocji.
Jak podano w niedzielę, w Szkocji w ciągu ostatnich 24 godzin wykryto 19 przypadków koronawirusa, co jest najwyższą liczbą od trzech tygodni. Od początku lipca dobowa liczba zakażeń zwykle nie przekracza 10. Tymczasem w Anglii liczba nowych zakażeń oscyluje wokół 600, co oznacza, że w Szkocji w stosunku do liczby ludności jest ich ok. 10 razy mniej niż w Anglii.
Kwestię ewentualnej kwarantanny w Szkocji dla przyjeżdżających z pozostałych części kraju poruszono już w środę podczas cotygodniowej sesji poselskich pytań do brytyjskiego premiera Borisa Johnsona. Określił on ten pomysł jako "zdumiewający i haniebny".