72 osoby zginęły we wczorajszym ataku chemicznym na syryjskie miasto w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii - wynika z najnowszego bilansu Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka. Wśród ofiar śmiertelnych jest 20 dzieci. Ministerstwo obrony Rosji twierdzi, że syryjskie lotnictwo zbombardowało arsenał bojowników, w którym wytwarzano amunicję napełnioną trującymi substancjami chemicznymi.
Resort wystosował to oświadczenie po tym, jak USA, a także syryjska opozycja oświadczyły, że w ataku na Chan Szajchun, najprawdopodobniej dokonanym przez syryjskie samoloty, użyto sarinu.
Ministerstwo zakomunikowało, że z arsenału w Chan Szajchun pochodzi broń chemiczna, której bojownicy użyli pod koniec zeszłego roku w Aleppo. Symptomy zatrucia poszkodowanych w Chan Szajchun (widoczne) na zdjęciach w mediach społecznościowych są dokładnie takie, jak jesienią zeszłego roku w Aleppo - głosi komunikat resortu.
Amunicję z bronią chemiczną z tego wielkiego arsenału bojownicy dostarczali też do Iraku - oznajmiło ministerstwo, dodając, że fakty użycia w Iraku tej broni zostały "niejednokrotnie potwierdzone przez organizacje międzynarodowe, jak i oficjalne władze tego kraju".
Z najnowszego bilansu Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka wynika, że we wczorajszym ataku zginęły 72 osoby. Wśród ofiar śmiertelnych jest 20 dzieci.
Według najnowszych danych zginęło również 17 kobiet, ale ogólny bilans ofiar może jeszcze wzrosnąć, gdyż wielu osób nie można odnaleźć - informuje organizacja z siedzibą w Londynie.
Wcześniej różne szacunki mówiły, że w ataku na miejscowość Chan Szajchun zginęło od 58 do co najmniej 100 osób, w tym kilkanaścioro dzieci.
Syryjska opozycja i wiele państw zachodnich winą za atak obarcza reżim prezydenta Baszara el-Asada, który zaprzecza, jakoby stosował broń chemiczną.
Syryjskie Obserwatorium informowało wczoraj, że ataku najprawdopodobniej dokonały syryjskie lub rosyjskie samoloty.
Według amerykańskich źródeł rządowych w ataku tym użyto sarinu i że "niemal na pewno" było to dzieło sił lojalnych wobec Asada.
Sprawę ataku bada również ONZ. Komisja śledcza ONZ ds. zbrodni wojennych w Syrii przypomniała wczoraj, że wszelkie ataki z wykorzystaniem broni chemicznej lub na obiekty pomocy medycznej byłyby jednoznaczne z popełnieniem "zbrodni wojennej i poważnym naruszeniem praw człowieka".
(mpw)