Magiczna, niezapomniana, wzniosła - tymi słowami opisuje francuska prasa ceremonię otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu. Dziennik "Le Monde" podkreśla, że warto było ją obejrzeć w telewizji, nie tylko z powodu deszczu - transmisja zapewniła najpełniejszy obraz.
To właśnie przed ekranem można było uchwycić najpełniejszy obraz parady 85 barek i łodzi płynących Sekwaną, przedzielany obrazami artystycznymi - ocenia "Le Monde".
"Zwolennicy klasycyzmu i jedności miejsca (...) mogli być niekiedy zaskoczeni" - przyznaje "Le Figaro". Zaskoczenie, jak dodaje, mógł budzić sposób filmowania, udział sportowców, który był "dyskretny", zmniejszona rola osób niosących flagi, nieobecność wymian zdań między osobistościami politycznymi.
"Jednak gdy zaskoczenie minęło, można było dać się ponieść ambicji szalonego wieczoru łączącego sztukę i sport, sławiącego kobiety i eklektyzm" - ocenia dziennik. Opisuje ceremonię słowami: "śmiałość i kreatywność".
Była to "więcej niż ceremonia" - uznał "Le Monde", pisząc o "imersyjnym widowisku w stolicy, zamienionej w gigantyczną scenę". Dziennik zwraca uwagę na udział "gwiazd światowego sportu reprezentujących kilka pokoleń".
Podkreśla, że połączenie nagranych scen z widowiskiem na żywo było opowieścią o historii Francji, jej pisarzach, artystach i największych sportowcach. Nadmienia, że szef artystyczny ceremonii Thomas Jolly chciał "celebrować nowoczesność, różnorodność, poszanowanie dla różnic i inkluzywności, i uwypuklona została społeczność LGBT+".
Przede wszystkim jednak prasa francuska zwraca uwagę na obecność Celine Dion, przypominając, że był to jej pierwszy występ od czterech lat. Gwiazda wykonała piosenkę Edith Piaf - "Hymn miłości". "Fantastyczny występ" - ocenia "Le Figaro". Ta scena finałowa była "momentem największych emocji tego dnia" - podsumowuje "Le Monde".