Z niemal 100 sędziów w Sądzie Najwyższym ma pozostać 20–30. Reszta przejdzie w stan spoczynku. „Rzeczpospolita” pisze, że rządzące ugrupowanie szykuje kolejną odsłonę reformy wymiaru sprawiedliwości.
Jak ustaliła nieoficjalnie "Rzeczpospolita", będą zmiany zarówno w Sądzie Najwyższym (SN), jak i sądach powszechnych i administracyjnych. Najbardziej radykalne mają dotknąć SN: według informatorów gazety zamiast 97 sędziów (na 125 etatów) pozostać ma ich elitarna 20, może 30-osobowa grupa. Reszta przejdzie w stan spoczynku z powodu reorganizacji.
Według dziennika, dotychczasowe izby SN mają być też łączone. Izba Dyscyplinarna, do której funkcjonowania ogromne zastrzeżenia ma Trybunał Sprawiedliwości UE, może zostać połączona z Izbą Karną - ta nie budzi żadnych wątpliwości. Izba Cywilna miałaby zostać połączona z Izbą Pracy.
W sądach powszechnych - pisze "Rz" - ma zniknąć nadmiar osób funkcyjnych - dziś to 4 tys. na 10 tys. etatów sędziowskich. Niektórzy sędziowie pełnią nawet dwie funkcje. A to oznacza nie tylko podwójne dodatki, ale też bardzo ograniczony czas na pracę orzeczniczą.
Zreformowany ma też zostać status sędziów. "Pracujemy nad zmianą, dzięki której sędziowie sądu powszechnego i administracyjnego, Sądu Najwyższego oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego będą mieli jednolitą pozycję ustrojową, niezależnie od instancji, w której orzekają" - zapowiedziała wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska. Jej resort chce także ograniczenia liczby spraw wpływających do sądów. Dziś jest ich rocznie ponad 16 mln.
Słysząc o zmianach w SN, sędzia Bartłomiej Przymusiński ze stowarzyszenia sędziów Iustitia powiedział gazecie, że nie ma wątpliwości, iż chodzi o zrobienie z SN kalki obecnego Trybunału Konstytucyjnego, który akceptuje wszelkie decyzje władzy.
Chodzi o to, żeby Sąd Najwyższy po prostu pracował, a nie zajmował się polityką, jak to się czasami zdarzało - tak doniesienia "Rzeczpospolitej" skomentował zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel.
"Jeśli chodzi o Sąd Najwyższy, sytuacja jest taka, że mamy nowe kierownictwo sądu - pani (I prezes) Małgorzata Manowska dobrała swoich współpracowników, jeżeli się nie mylę, są tam reprezentowane wszystkie izby i chodzi o to, żeby SN po prostu pracował, a nie zajmował się polityką, jak to się czasami zdarzało" - podkreślił polityk w Polsat News.