"Wyrok TSUE mnie szczególnie nie zdziwił, to kolejny krok, w którym unijne instytucje poszerzają swoje kompetencje" - tak premier Mateusz Morawiecki skomentował decyzję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie skargi Polski i Węgier dotyczącej mechanizmu "pieniądze za praworządność". "To bardzo niepokojący i groźny proces" - zaznaczył polityk.
Europejscy sędziowie oddalili skargę Polski i Węgier na tzw. mechanizm warunkowości, który pozwala wstrzymywać wypłaty unijnych funduszy ze względu na nieprzestrzeganie wspólnych reguł.
Po ogłoszeniu wyroku TSUE na polskiej scenie politycznej zawrzało. Szybko wypowiedzieli się politycy opozycji, którzy alarmowali, że Polsce grozi utrata gigantycznych sum pieniędzy. Rzecznik rządu Piotr Müller zapewnił jednak, że "nie ma podstaw prawnych i faktycznych, żeby zablokować przekazanie Polsce środków unijnych". Zbigniew Ziobro ocenił, że "wyrok TSUE to dowód na historyczny błąd premiera Morawieckiego".
Premier Mateusz Morawiecki najpierw powiedział, że zapozna się ze sprawą i jak przeczyta uzasadnienie wyroku, to będzie mógł się do niego odnieść. Po południu, podczas konferencji w gminie Latowicz w województwie mazowieckim, skomentował jednak decyzję europejskich sędziów.
Trudno powiedzieć, żeby wyrok TSUE nas jakoś szczególnie zdziwił, ponieważ w przeciwnym razie UE i instytucje: KE i TSUE zaprzeczałyby swojej własnej linii orzeczniczej, z którą my się głęboko nie zgadzamy - ocenił premier. Morawiecki stwierdził, że unijne instytucje same wyznaczają granice swoich kompetencji. Przecież tak nie powinno być. Granice kompetencji są ściśle określone w traktatach - dodał.
Proces poszerzania kompetencji jest bardzo niepokojący, jest bardzo groźny. To jeden z bardzo wielu wyroków, który dopisuje rozdział do tej księgi poszerzania kompetencji - oświadczył Morawiecki. Podkreślił, że Polska wskazuje na to, że centralizacja struktur UE jest procesem niebezpiecznym.
Morawiecki zwracał uwagę, że zgodnie z wyrokiem TSUE przepisy rozporządzenia dotyczącego mechanizmu warunkowości mogą być użyte tylko w przypadku naruszenia jakości wykonywania budżetu. Wskazywał też, że unijna instytucja OLAF, która weryfikuje jakość wydawanych środków, stwierdziła, że Polska ma prawie 4 razy mniej nieprawidłowości w wydawaniu środków unijnych niż średnia unijna.
Dobrze, że TSUE przyznał rację naszym interpretacjom - dodał.
Rozporządzenie dotyczące mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z kwestią praworządności, któremu sprzeciwiała się Polska i Węgry zostało wynegocjowane między prezydencją niemiecką w Radzie UE, Parlamentem Europejskim i przegłosowane w listopadzie 2020 r. na spotkaniu ambasadorów państw członkowskich. Ostatecznie unijni liderzy porozumieli się w tej sprawie na szczycie w Brukseli w grudniu 2020 r.
W konkluzjach szczytu zawarto zapis, że samo ustalenie, iż doszło do naruszenia zasady państwa prawnego nie wystarczy do uruchomienia zawartego w rozporządzeniu mechanizmu blokowania środków unijnych. Musi bowiem zostać wykazany związek pomiędzy tym naruszeniem a ryzykiem uszczerbku dla unijnych środków. Konkluzje zawierają też zapis, że celem rozporządzenia jest ochrona budżetu UE, w tym Next Generation EU (funduszu odbudowy), należytego zarządzania finansami oraz ochroną interesów finansowych Unii.
Rozporządzenie weszło w życie 1 stycznia 2021 r. Rada Europejska zwróciła się do Komisji o opracowanie wytycznych dotyczących stosowania mechanizmu i zastrzegła, że będzie on mógł zostać uruchomiony dopiero po przyjęciu tych wytycznych. Jednocześnie, w marcu ubiegłego roku dwa państwa członkowskie - Polska i Węgry - zaskarżyły ten mechanizm do TSUE.