Za dwa tygodnie ministrowie ds. europejskich zajmą się kwestią praworządności w Polsce. Punkt ten został wpisany przez ambasadorów UE do agendy spotkania ministrów w dniu 14 grudnia. KE przedstawi wówczas informację na temat sytuacji praworządności w Polsce, a potem unijni ministrowie będą mogli zabrać głos.
Nie będzie formalnego "wysłuchania" w ramach art. 7 Traktatu UE, czyli procedury rozpoczętej przez KE przeciwko Polsce w 2017 roku. Jak wyjaśniają dyplomaci nie jest to możliwe ze względu na przeładowaną agendę spotkania.
Ministrowie zajmą się przygotowaniami do szczytu i do konferencji nt. przyszłości Europy. Jak usłyszała dziennikarka RMF FM od jednego z dyplomatów, "wysłuchanie" jest bardzo sztywną, ciężką formułą i trwa aż 3 godziny, gdyż jest to seria pytań unijnych ministrów do polskiego urzędnika ds. europejskich. Ponieważ ministrowe zajmą się także praworządnością na Węgrzech, zorganizowanie dwóch "wysłuchań" byłoby ze względu na czas niemożliwe.
Kolejną przyczyną braku wysłuchania jest brak wyraźniej inicjatywy ze strony Słowenii, która sprawuje 6-miesięczne przewodnictwo w Unii. Słowenia nie traktowała kwestii praworządności priorytetowo, gdyż sama ma z nią problemy. Bruksela zarzuca jej podważenie niezależności mediów, sądownictwa i sabotowanie Prokuratury Europejskiej. Unijni dyplomaci przekonują, że bardziej energicznie do kwestii praworządności podejdzie Francja, która obejmuje przewodnictwo w Unii od nowego roku.
Do tej pory odbyły się cztery wysłuchania Polski. Ostatnie było w czerwcu, gdy prezydencję sprawowała Portugalia.