Do godziny 13 wydano ponad 7 milionów kart do głosowanie - podała Państwowa Komisja Wyborcza. A to oznacza, że w wyborach wzięło udział 23,38 proc. uprawnionych. Na razie głosowanie przebiega spokojnie, choć nie obyło się bez kilku incydentów. Jednak nie wpłynęły one na przedłużenie ciszy wyborczej.
Wydano 7 mln 119 tys. 745 kart do głosowania - poinformowano na konferencji prasowej w PKW.
Najwyższą frekwencję odnotowano w Rewalu (Zachodniopomorskie) - 56,2 proc. W Warszawie zagłosowało 29,42 proc. uprawnionych. W miastach powyżej 250 tys. mieszkańców frekwencja przedstawiała się następująco: Białystok - 29,2, Bydgoszcz - 28,14, Gdańsk - 26,44, Katowice - 23,18, Kraków - 24,23, Lublin - 25,66, Łódź - 25,43, Poznań - 28,30, Szczecin - 25,66, Wrocław - 25,55, najwyższa była w Warszawie - 29,42 proc. uprawnionych do głosowania.
Jest spokojniej niż podczas innych wyborów - powiedział na konferencji prasowej zastępca przewodniczącego PKW Jan Kacprzak. W niedzielę do godz. 13 PKW odnotowało incydentalne przypadki zakłócania wyborów, naruszenia ciszy wyborczej - podkreślił.
Powiedział, że wyborcy zgłaszają problemy dotyczące wydawania kart do głosowania na podstawie dokumentu innego niż dowód osobisty. Chciałbym przypomnieć, że jest to stanowisko nieprawidłowe - podkreślił. Każdy dokument, który zawiera informacje, kto go wystawił i który zawiera zdjęcie, imię i nazwisko, powinien wystarczyć - dodał.
Kacprzak poinformował, że miały miejsce takie incydenty jak wrzucenie do skrzynek pocztowych ulotek wyborczych kradzież flagi polskiej czy unijnej, zerwanie tabliczki z ogrodzenia informującej o komisji wyborczej - takimi przypadkami zajmuje się policja. Ktoś zgłosił, że na balkonie znajduje się wizerunek jednego z kandydatów. Okazało się, że wizerunek znajduje się tam od piątku - powiedział Kacprzak.