Agnieszka Radwańska przegrała w Melbourne walkę o drugi w karierze finał Wielkiego Szlema. Polka uległa Słowaczce Dominice Cibulkovej 1:6, 2:6. Kort opuszczała ze łzami w oczach.
Sklasyfikowana na piątym miejscu w rankingu WTA Tour Polka przystępowała do tego spotkania jako faworytka. W środę wyeliminowała triumfatorkę dwóch poprzednich edycji - Białorusinkę Wiktorię Azarenkę. W półfinale była jednak cieniem zawodniczki, która dzień wcześniej czarowała publiczność swoimi zagraniami. Zajmującej 24. lokatę na światowej liście Cibulkovej znacznie ustępowała pod względem przygotowania fizycznego. Znana z dynamicznej gry i szybkiego poruszania się po korcie Słowaczka w pełni wykorzystała słabszą dyspozycję Polki. Dominowała w zdecydowanej większości wymian i zmuszała Radwańską do częstego przemieszczania się po polu gry, z czym ta miała wyraźny kłopot. "Isia" kilkakrotnie odprowadziła tylko wzrokiem piłkę zagraną przez urodzoną w Bratysławie tenisistkę, ta zaś wytrwale biegała do niemal każdego zagrania rywalki.
Cibulkova przed tym spotkaniem mogła mieć większy zapas sił, bowiem w drodze do półfinału spędziła na korcie ponad dwie godziny mniej niż Radwańska.
W trzecim gemie pierwszego seta przez moment wydawało się, że 24-letnia Polka zanotowała tylko słabsze wejście w mecz. Uderzenia w aut i w siatkę z jej strony mnożyły się jednak z każdą minutą. Jej słowacka rówieśniczka tymczasem nie myliła się i prezentowała to, z czego do tej pory słynęła krakowianka - wytrwałość i różnorodność zagrań. W efekcie partia zakończyła się jej zwycięstwem 6:1.
Na początku drugiego seta Radwańska przegrała cztery gemy z rzędu, a uwzględniając pierwszy set - aż osiem. W trzecim gemie miała szansę na pierwsze w tym spotkaniu przełamanie, ale prowadząc 40:0 pozwoliła rywalce wrócić do gry i cieszyć się kilka minut później z podwyższenia prowadzenia. Zmieniając strony Polka z niedowierzaniem kręciła głową.
Zryw, który nastąpił po chwili, okazał się krótkotrwały. "Isia" wygrała dwa kolejne gemy, zbliżając się na 2:4. Za sprawą determinacji Słowaczki i własnych błędów zakończyła jednak mecz porażką już po 70 minutach. W ostatniej akcji piłka - po raz kolejny - po uderzeniu Polki zatrzymała się na siatce po jej stronie kortu.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że awansowałam do swojego pierwszego wielkoszlemowego finału. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tak szybkiego rozstrzygnięcia, bo Aga to świetnie grająca w obronie tenisistka - przyznała Cibulkova, która po ostatniej akcji meczu z radości rzuciła w górę rakietę i położyła się na korcie.
Radwańska i tak poprawiła swoje najlepsze osiągnięcie w Australian Open. Do tej pory granicą nie do przejścia był dla niej ćwierćfinał, w którym odpadła czterokrotnie. Przełamała tę passę, gdy wyeliminowała broniącą tytułu Białorusinkę Wiktorię Azarenkę, drugą na światowej liście.
Grająca z "20" Dominika Cibulkova także zanotowała w tegorocznej edycji zwycięstwo nad tenisistką ze ścisłej czołówki rankingu WTA. W 1/8 finału wyeliminowała trzecią rakietę świata - Rosjankę Marię Szarapową (11. raz wygrała z zawodniczką z TOP 5). Poza tym już awans do półfinału był najlepszym osiągnięciem Słowaczki w historii jej występów w Melbourne.
Bilans dotychczasowych meczów obu zawodniczek wciąż jest korzystny dla Polki, która triumfowała w pięciu z siedmiu pojedynków. Przed tegorocznym Australian Open jedyną porażkę poniosła w 2013 roku w finale w Stanford.
(mpw)