Szóstoklasisto, nikt nie jest omnibusem. Oto wpadki słuchaczy RMF FM
Sobota, 29 marca 2014 (13:03)
Szóstoklasisto, obawiasz się sprawdzianu na zakończenie podstawówki? Egzamin jest stresujący nie tylko dla Ciebie. Bał się nawet nasz złoty medalista Kamil Stoch. "Wiem z doświadczenia, że im bardziej się człowiek stresuje, tym jest gorzej. Trzeba iść na sprawdzian nie jak na rozstrzelanie, ale na sprawdzenie swojej wiedzy” – radzi szóstoklasistom w rozmowie z RMF FM. Pamiętaj, że błędy zdarzają się na egzaminach wszystkim! Oto wpadki naszych słuchaczy:
Mnie od 100% z matury z matematyki niestety również oddzielił głupi błąd, a mianowicie 1-3/4 dało mi 1 3/4 i cały misterny plan...
Ja na rozszerzeniu z angielskiego po gimnazjum napisałem list dwa razy. Raz normalnie - po angielsku, raz - w brudnopisie - po francusku z "pozdrawiam komisję". Nudziło mi się, bo zostało mi 30 minut a nie dali nam wyjść. Pozdrawiam ze Śląska!
Zapamiętam do końca życia. Od 100% z egzaminu z matematyki odsunął mnie drobny błąd:40*50=.......... 200 :-D
Witam...co do wpadek, miałam ich w życiu kilka, ale egzaminacyjną chyba, tylko jedną. Było to na maturze. Dawno temu, kiedy z języka polskiego tematy były do wyboru. Pisałam "Typuję do nagrody literackiej następującego pisarza". Wybrałam Nałkowska i jej „Medaliony”. Opisałam tralalala - pięknie bez błędu. Podeszła do mnie moja prof. bo to były czasy kiedy nauczyciele chodzili po auli, były kanapki, ogólnie lepsze były czasy. Zapytała o kim pisze, powiedziałam. Ona na to: „wspomnij o jej innych tytułach, wcześniejszych..” więc, ok... co napisała Nałkowska? Jasne "Noce i dnie"... i opisuje, ale jakoś tak mi nie pasowało. No ni jak nie mogłam przypasować. Niewiele czasu już zostało. Podchodzi raz jeszcze owa nauczycielka, którą serdecznie pozdrawiam i pyta się jak mi idzie, więc jej tłumaczę, a ona na to: „ty się dziewczyno zastanów kogo wybierasz...” Na szczęście pisałam w tzw. Brudnopisie, i moja praca maturalna była natychmiast pisana na czysto, na szybko. No ale z marna ocena bo tylko 4....
Swoją maturę pamiętam jak dziś - dokładnie tą z angielskiego. Zadowolona z tematu listu pisałam go chyba przez pół godziny, aż miejsce na arkuszu się skończyło. Po czym patrzę a w koło wszyscy coś liczą! O co chodzi? Zapomniałam, że list miał określoną ilość wyrazów co do długości. Gdy zaczęłam liczyć to już przy połowie miałam 2 razy za dużo! Trzeba było kreślić i przerabiać tekst żeby mimo wszystko, miał sens :)Ponadto 10 minut przed końcem tegoż egzaminu, egzaminator mówi "proszę sprawdzić czy wszystko jest uzupełnione". Zadowolona sprawdzam kartka, po kartce a tu na końcu jedno zadanie wcale nie zaczęte! Miałam 10 minut na napisanie ogłoszenia :) ale dałam radę!
Co prawda nie moja wpadka, ale warta przytoczenia. Na ustnym egzaminie dyplomowym z historii sztuki w moim liceum pewna dziewczyna na pytanie, czym jest Pieta (dla niewtajemniczonych - Matka Boska z Chrystusem zdjętym z krzyża) odpowiedziała - madonna z dzieciątkiem. Komisja próbowała ratować… dała zdjęcie i pyta ile to dzieciątko ma lat, dziewczyna powiedziała, że trzy. I tak właśnie skończył się jej egzamin.
RMF 24