"Niecodziennie można przeżyć drugi olimpijski medal, złoty medal, w rodzinie" - mówiła nam wzruszona mama naszej mistrzyni olimpijskiej. Janina Kowalczyk przyznaje, że dziś bliscy będą świętować zwycięstwo Justyny. Za naszym pośrednictwem dziękuje także wszystkim kibicom. "Za dobre fluidy, za to, co dobrego zrobiliście dla naszej córki" - podkreśla.
Justyna Kowalczyk zdobyła złoty medal mimo złamanej kości stopy. Stając na starcie, zapomniała o bólu. Powiedziałam sobie od początku, że biegnę. Mam w nosie wszystkie taktyki, techniki, najwyżej zdechnę. Wygram albo zdechnę - powiedziała w rozmowie z TVP. Dziękuję tym wszystkim krytykom, którzy tak bardzo chcieli, żebym nie biegła. Tylko mnie zmobilizowali. Wszyscy mnie pytają, czy teraz czuję ból. Teraz już jest prosto, bo mam zastrzyk nie czuje bólu. Przez ostatnie trzy tygodnie walczyłam z bólem. Biegałam w butach trenera, żeby się noga zmieściła. Daliśmy radę, moje narty były dziś naprawdę fantastyczne - dodała.
Gdyby mi zostało sto metrów więcej, to chyba usiadłabym na tej trasie. Końcówka tego podbiegu to był marsz. Trener biegł ze mną. Sam też się popłakał - relacjonowała Kowalczyk.
Polka nie pozostawiła dziś swoim rywalkom złudzeń. Prowadziła od pierwszych kilometrów i powiększała swoją przewagę na każdym kolejnym punkcie pomiaru czasu. Ostatecznie dobiegła do mety 18,4 sekundy szybciej od Szwedki Charlotte Kalli, która zdobyła srebro. Brąz przypadł Norweżce Therese Johaug, która była wolniejsza od Kowalczyk o 28,3 sekundy. Poza podium znalazła się wielka rywalka Polki Marit Bjoergen.
Dla 31-letniej Kowalczyk to piąty medal olimpijski. Cztery lata temu w Vancouver zdobyła złoto na 30 km, srebro w sprincie i brąz w biegu łączonym 2x7,5 km. W 2006 roku w Turynie była trzecia na 30 km.
Złoto Kowalczyk to drugi medal Polaków na igrzyskach w Soczi. W niedzielę w konkursie na średniej skoczni triumfował Kamil Stoch.