Luis Suarez zadedykował fizjoterapeucie, który pomógł mu wyleczyć kontuzję kolana, dwa gole zdobyte w wygranym przez Urugwaj 2:1 spotkaniu mistrzostw świata z Anglią. Zdaniem napastnika Liverpoolu ten mecz w jego wykonaniu to dowód, że marzenia się spełniają. "Kiedy leczyłem uraz, mogłem tylko śnić o takich chwilach" - powiedział po końcowym gwizdku.
Cztery tygodnie przed mundialem król strzelców ostatniego sezonu angielskiej Premier League doznał urazu kolana i jego występ w Brazylii stanął pod znakiem zapytania. Dzięki operacji i intensywnej rehabilitacji szybko wrócił jednak do formy. Nie zagrał jeszcze na inaugurację w przegranym 1:3 meczu z Kostaryką, ale na prestiżowy pojedynek z Anglią był już gotowy.
W pierwszej połowie pokonał Joe Harta strzałem głową po zagraniu Edinsona Cavaniego, a w 85. minucie z ostrego kąta po raz drugi uderzył nie do obrony i praktycznie wyeliminował z turnieju Anglię, gdzie na co dzień gra i zarabia. Kiedy zobaczyłem, że piłka trafiła do mnie, zamknąłem oczy, pomyślałem o wszystkich ludziach, którzy wspierali mnie w trudnych chwilach i huknąłem bez namysłu. Trudno to wszystko sobie uświadomić. Co za mecz! - powiedział łamiącym się głosem.
Po pierwszym trafieniu 27-latek podbiegł do fizjoterapeuty Waltera Ferreiry i mocno go wyściskał. W szatni po spotkaniu nagrał też film, w którym zwycięstwo zadedykował żonie, dzieciom i właśnie jemu. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj - podkreślił.
Trzy punkty przedłużyły szanse "Urusów" na awans do 1/8 finału. W ostatniej serii meczów grupowych zmierzą się oni z Włochami, których dzisiaj czeka konfrontacja z Kostaryką. Jeśli Italia wygra, Anglia odpadnie z turnieju.
(MRod)