Ulga - to słowo najlepiej oddaje nastroje w Brazylii po awansie reprezentacji gospodarzy do ćwierćfinału piłkarskich mistrzostw świata. Bohaterem narodowym został bramkarz Julio Cesar, który obronił dwa rzuty karne w meczu z Chile.

Spotkanie w regulaminowym czasie zakończyło się remisem 1:1. Wyniku nie zmieniła też dogrywka i o awansie decydowały karne. W nich lepsi Brazylijczycy 3-2, między innymi dzięki dwóm obronom Cesara.

Po meczu, gdy większość zawodników zeszła już do szatni, na środku boiska klęczeli David Luiz i Neymar, obejmując się nawzajem. Patrzyli w niebo, jakby chcieli podziękować niebiosom za to, że im sprzyjały. Później ten pierwszy podszedł jeszcze blisko trybun i kłaniając się kibicom podziękował za wsparcie. Ale to kibice powinni im podziękować. Obaj udowodnili, jak ważni są dla reprezentacji Brazylii i nie zawiedli w najtrudniejszych momentach. Uwielbiany przez Brazylijczyków David Luiz, prawdziwe serce drużyny, jako pierwszy podszedł do wykonywania rzutów karnych. Neymar trafił do siatki w ostatniej, piątej kolejce.

Ale bohaterem został Julio Cesar. Tytuł z gazety "Super Noticia" z Belo Horizonte mówi wszystko: "Dzięki święty Julio Cesarze"! 

(j.)