Na ujawnienie stenogramów z czarnych skrzynek musiała być zgoda wyrażona na najwyższych szczeblach, tj. premierów Rosji i Polski - twierdzi Zbigniew Ćwiąkalski. Były minister sprawiedliwości uważa, że kopie tych nagrań na pewno przyspieszą polskie śledztwo.
Konwencja chicagowska generalnie nie dopuszcza ujawniania rozmów między pilotami. Te materiały mogą być wykorzystywane wyłącznie na potrzeby prowadzonego postępowania przez komisję badania wypadków lotniczych. Są tam jednak pewne wyjątki: to ujawnienie może się odbyć za zgodą strony prowadzącej postępowanie, w tym przypadku jest to strona rosyjska; nie powinny być ujawniane dane intymne. Natomiast nie znamy wielu szczegółów związanych z ujawnieniem tych kopii - powiedział Ćwiąkalski.
Można traktować to opublikowanie w ten sposób, że na czele polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych stoi minister spraw wewnętrznych i administracji, ale nad ministrem jest premier. Podobnie jest po stronie rosyjskiej - szefuje pani Tatiana Anodina, ale nad nią jest premier, ponieważ są to komisje rządowe. W związku z tym ostatecznie premierzy podjęli taką decyzję, w drodze wyjątku, że można ujawnić. Nie mamy wszystkich informacji, więc można tylko domniemywać, że takie jest uzasadnienie prawne - zaznaczył były minister sprawiedliwości. Nie znamy przede wszystkim tego memorandum ani faktycznego przebiegu rozmów, ale na pewno, moim zdaniem, to ujawnienie odbywa się za przyzwoleniem strony rosyjskiej - podkreślił.
Zdaniem Zbigniewa Ćwiąkalskiego, kopie nagrań będą pełnoprawnym materiałem dowodowym dla polskiego śledztwa, dlatego, że zostały przegrane z oryginału, który był zaplombowany w obecności polskich prokuratorów, tak samo jak odplombowany i skopiowany.
Były minister sprawiedliwości podkreślił, że kopie nagrań mogą znacznie przyspieszyć polskie postępowanie. Postępowanie rosyjskie nie zostało zakończone, ono może trwać nawet dwa lata i dłużej, dopiero później te materiały zostałyby przekazane Polsce. Dlatego przekazanie kopii oznacza zdecydowane przyspieszenie postępowania polskiego i częściową realizację wniosku o udzielenie pomocy prawnej - stwierdził.
Ćwiąkalski dodał, że jego zdaniem strona polska zechce później w toku śledztwa zweryfikować te materiały z materiałami sporządzonymi przez stronę rosyjską i podjąć się ustalenia, do kogo należały niezidentyfikowane głosy.
Pragnę przy tym przypomnieć, że komisja badania wypadków lotniczych nie ustala winy indywidualnych osób. Ona ustala przyczynę. Winę ustala prokuratura i formułuje zarzuty. Gdyby uznano, że winni są piloci, śledztwo zostałoby umorzone - zakończył Ćwiąkalski.