Po śmierci Lech Kaczyński zdobył szacunek nawet tych, którzy za życia nie zawsze podzielali jego poglądy - powiedział prymas Polski abp Henryk Muszyński podczas mszy w warszawskiej archikatedrze dokąd przewieziono trumny prezydenta i jego żony Marii.
Wszyscy znaliśmy pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako oddanego syna naszej ojczyzny, jako wielkiego Polaka i gorącego patriotę. Jednak dopiero po tragicznej śmierci ukazuje się przed światem cały wymiar jego wielkości, człowieka i męża stanu - mówił w homilii abp Muszyński.
Jak podkreślił, dzięki mediom tragiczna śmierć ukazała, jak serdeczne były więzy Lecha i Marii Kaczyńskich. Podkreślił, że poznaliśmy ich jako kochających się małżonków, a teraz "tragiczny los połączył ich także na całą wieczność".
Trumny zostały ustawione na katafalku bezpośrednio przed głównym ołtarzem archikatedry. Tuż za nimi są członkowie najbliższej rodziny: córka pary prezydenckiej - Marta z mężem, brat prezydenta - Jarosław Kaczyński oraz brat prezydentowej - Konrad Mackiewicz.
We mszy św. uczestniczą też m.in. przedstawiciele władz państwowych i Kancelarii Prezydenta. Po mszy św. rozpocznie się modlitewne czuwanie, które potrwa do niedzieli do godz. 7 rano.
Z Pałacu Prezydenckiego trumny wyniesiono tuż po godz. 17. 30. Wcześniej odbyło się uroczyste pożegnanie Pierwszej Pary. Przedstawiciele hierarchii kościelnej odprawili egzekwie przy trumnach Lecha i Marii Kaczyńskich.
Uroczysty kondukt uformował się na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego, który był domem pary prezydenckiej przez niemal pięć lat. Trumny Lecha Kaczyńskiego i Marii Kaczyńskiej złożono na lawetach armatnich za wojskowymi samochodami. Trumna prezydenta przykryta została Proporcem Prezydenta RP - identycznym jak przedwojenna Chorągiew Rzeczypospolitej, którą okryto trumnę marszałka Józefa Piłsudskiego. Trumnę Marii Kaczyńskiej okrywała biało-czerwona flaga.
Za trumnami w kondukcie żałobnym szła najbliższa rodzina pary prezydenckiej. Trumnom Marii i Lecha Kaczyńskich towarzyszyła m.in. konna eskorta honorowa żołnierzy Wojska Polskiego. Biły dzwony warszawskich kościołów.
Przejazdowi konduktu towarzyszyły tysiące osób zebranych na warszawskiej Starówce. W kierunku przewożonych na lawetach trumien prezydenckiej rzucano kwiaty, słychać było oklaski.
Trasa wiodła przez Krakowskie Przedmieście do ul. Miodowej, później ul. Senatorską na plac Zamkowy.
W archikatedrze można oddawać hołd parze prezydenckiej - trumny z ciałami Marii i Lecha Kaczyńskich zostaną w świątyni całą noc, w tym czasie kościół będzie otwarty.
Trumny z ciałami prezydenta i jego małżonki zostaną ustawione przed głównym ołtarzem. Czuwanie rozpocznie się bezpośrednio po mszy i będzie trwało do 6.30 rano w niedzielę - powiedział proboszcz katedry, ksiądz Bogdan Bartołd. Dodał, że o 6.30 skończy się nawiedzanie, o 7.00 modlitwę pożegnalną poprowadzi metropolita warszawski, arcybiskup Kazimierz Nycz. Potem trumny z ciałami prezydenckiej pary zostaną wyprowadzone i przewiezione karawanami na lotnisko.
Proboszcz katedry św. Jana zaapelował, by oddawanie czci parze prezydenckiej odbywało się godnie, ale zarazem sprawnie, bo Lechowi i Marii Kaczyńskim cześć chce oddać bardzo wiele osób. Prosimy, by poświęcać na modlitwę tylko krótką chwilę i pozwolić pomodlić się innym - powiedział.
Trumny zostaną wyniesione z katedry jutro o godz. 7 rano. W uroczystym kondukcie ulicami Warszawy przewiezione zostaną na lotnisko wojskowe Okęcie. Do Krakowa będą przetransportowane na pokładzie samolotu wojskowego.