Donald Tusk liczy, że w czerwcu możliwa będzie prezentacja głównych wątków raportu komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Według premiera, powinno się to odbyć przed wyborami parlamentarnymi.
Tusk poinformował, że niedawno on i szef MSWiA spotkali się z komisją badającą przyczyny katastrofy smoleńskiej. Nie nakłaniam komisji, aby na siłę coś przyspieszyła czy opóźniła. Muszą pracować w swoim rytmie, zgodnie z własnym planem i własnym sumieniem - podkreślił.
Opisałam komisji oczywisty interes publiczny polegający na tym, że Polacy chcą możliwie szybko dowiedzieć się o głównych przyczynach katastrofy. Śledztwa pewnie będą trwały długo, z oczywistych względów, a wyjaśnianie przyczyn katastrofy powinno zakończyć się tak szybko jak to możliwe, bez uszczerbku dla rozstrzygnięć - powiedział Tusk.
Jak mówił, nie jest od tego, aby wyznaczać komisji daty. Ale zwróciłem uwagę, że efekt prac komisji, ze względu na interes publiczny, powinniśmy poznać wyraźnie przed wyborami - dodał premier.
Jak podkreślił, byłoby lepiej, by "prace komisji czy brak efektów nie stały się elementem kampanii". Bo chyba wszyscy mamy dosyć uwikłania polskiego życia publicznego w tak wielkim stopniu w kwestię katastrofy. Członkowie komisji rozumieją, że nie może być najmniejszej zwłoki - powiedział szef rządu. Liczę na to, że otrzymam ten raport na tyle szybko, aby w czerwcu możliwa była prezentacja przynajmniej głównych wątków, głównych ustaleń - podkreślił Tusk.
Raport powinien być zaprezentowany w sposób spójny, także ze względu na kontekst międzynarodowy. Trudno mi sobie wyobrazić, by była istotna różnica w czasie pomiędzy prezentacją dla rodzin a prezentacją publiczną. Będziemy starali się znaleźć możliwie delikatny sposób powiadomienia rodzin, przedstawienia raportu, ale nie sądzę, by było zasadne i korzystne z punktu widzenia interesów Polski wyraźne wyprzedzenie jeśli chodzi o poinformowanie (rodzin - PAP) o raporcie. W interesie Polski jest też, by przekaz dotyczący przyczyn katastrofy był spójny i nie podlegał manipulacjom - tłumaczył Tusk.