"Przebieg prac MAK i jego raport daje podstawy do protestów" - mówi reporterowi RMF FM Tomaszowi Skoremu, akredytowany przy komitecie przedstawiciel Polski. Edmund Klich twierdzi, że opublikowany dokument ujawnia tylko wygodną dla Rosjan część prawdy o locie polskiego tupolewa.
W raporcie MAK-u całkowicie brak oceny działania kontrolerów. Moim zdaniem sytuacja na wieży była trochę podobna do tej w kabinie samolotu. Rozmowy prowadzone na stanowisku kierowania dowodzą, że były tam naciski. odczytam tylko taki fragment, który mówi kierownik lotów : " no tak powiedzieli cholera. Sprowadzić na razie". Co to znaczy? Że ktoś mu nakazał? według mnie to jednoznacznie brzmi. I dalej: "towarzyszu generale. Do trawersu podchodzi, wszystko włączone". Gdzie ten towarzysz generał jest? czy na stanowisku dowodzenia, czy w Moskwie? Nam nie dostarczono dokumentu. działania kierownika lotu w przypadku atmosferycznych poniżej minimalnie dopuszczalnych, czy minimalnych.
MAK mija się też z prawdą mówiąc z moja współpraca z Rosjanami była harmonijna. W Moskwie praktycznie nie brałem udziału w żadnych naradach. Jedyne spotkania to było arbitralne przekazywanie nam jakiś informacji. Nie brałem żadnego udziału w odprawach typu ustalania przyczyn, dyskusji. akredytowany ma dostęp do wszystkich dokumentów a wiele dokumentów nie otrzymaliśmy- tłumaczy Klich.
MAK w swoim raporcie uwzględnił jedynie niewielką część uwag zgłoszonych przez polską stronę do rosyjskiego projektu dokumentu. Polskie stanowisko dołączone do dokumentu końcowego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego ma 148 stron. Zawiera też 20-stronicowy wykaz materiałów, o które prosiliśmy Rosjan: z adnotacją czy zostały one udostępnione czy też nie. MAK poinformował, że w raporcie uwzględnił ok. 20-25 naszych uwag.