"Potwierdził się przewidywany przeze mnie scenariusz. Postępowanie rządu Rzeczpospolitej doprowadziło do tego, że całkowita odpowiedzialność za katastrofę smoleńską spadła na polskich pilotów i polskie służby" - mówi o raporcie MAK Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, byłego przewodniczącego Komitetu Katyńskiego, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.
Rosjanie są całkowicie oczyszczeni i to możemy zawdzięczać tylko i wyłącznie premierowi rządu i jego ministrom, a także prezydentowi, który też decydował, by wyjaśnienie sprawy katastrofy znalazło się w rękach rosyjskich - uważa Melak.
Według niego to jest całkowita kapitulacja Polski. Okazuje się, że Rosjanie, nawet ich kontrolerzy na lotnisku Siewiernyj, byli w porządku. Samolot był idealny, a wszystko co było złe uczynili Polacy. Absolutnie się z tym nie zgadzam. I uważam, że aby całkowicie wyjaśnić katastrofę należy powołać międzynarodową komisję - podkreśla.
Proszę zauważyć, że MAK stwierdził, iż bada wyłącznie przyczyny techniczne. Ale jak to się ma do ich uwag, że na załogę samolotu wywierały wpływ inne osoby, jak np. szef sił powietrznych gen. Błasik. To jest wyraźna niekonsekwencja. Co wspólnego ma badanie przyczyn technicznych do rzekomego napięcia emocjonalnego pilotów? - mówi Melak.
Trzeba uważnie słuchać tego, co Rosjanie nam mówią. Pamiętajmy też, że Rosjanie zmusili Polaków do przyjęcia konwencji chicagowskiej, co spowodowało, że uznano status lotu prywatnego, który przecież był samolotem wojskowym, samolotem rządowym. A to ma znaczenie przy wyjaśnianiu kwestii pozwolenia na lądowanie - podkreśla.
Według niego cała sprawa jest podobna do mordu katyńskiego, który nie został nazwany ludobójstwem, nie został nazwany zbrodnią, a był nazwany mordem pospolitym. To jest takie samo podejście. Analogie nasuwają się same - uważa Melak.
Sądzi, że postępowanie rządu w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy samolotu pod Smoleńskiem to chyba największa hańba w dziejach Polski. Zgodziliśmy się na dyktat Rosjan w tej sprawie, który był typowo putinowski.