"Tu chodzi o negatywną kampanię propagandową, która miałaby służyć, przynajmniej w intencji ministra Rostowskiego, jako osłona do tego, żeby zrobić następny skok na oszczędności emerytalne Polaków" - mówi Leszek Balcerowicz, były prezes Narodowego Banku Polskiego. Leszek Balcerowicz tłumaczy swój sprzeciw wobec projektu reformy zmian funkcjonowania OFE.
"Przede wszystkim wiemy tylko tyle, że jest wypowiedź ministra finansów i jest milczenie premiera. Mamy sygnały z różnych ministerstw - taki jest stan rzeczy. Mam nadzieję, że to co zaprezentuje minister finansów Jacek Rostocki, nie będzie odpowiedzią rządu czy propozycją rządu... Bo to z kilku powodów byłoby bardzo złe dla kraju.
Po pierwsze, byłoby to złamanie danego poprzednio słowa, że ten poprzedni skok na oszczędności emerytalne Polaków, będzie ostatnim skokiem. Uważam, że polityków trzeba rozliczać, jak się polityków nie rozlicza, to wtedy jest złe działanie.
Po drugie, wbrew temu, co się sądzi, tu nie chodzi o jakieś konkretne fundusze, tu chodzi o oszczędności emerytalne Polaków i tych Polaków jest 15, 16 milionów.
Po trzecie, to się wiąże z tym poprzednim. Każda władza, łącznie z polskim rządem, ma do wyboru: albo zdecyduje się narazić odcinkowym grupom nacisku jak górnicy, którzy mają przywileje i paru innym uprzywilejowanym grupom, albo się nie zdecyduje i wtedy... Co wtedy robi? Robi zamach na łatwe pieniądze.
Z punktu widzenia rozwoju Polski, to pierwsze jest zdecydowanie lepsze, bo Polska i tak potrzebuje więcej reform. Łącznie z ograniczaniem rozmaitych przywilejów socjalnych, bo bez większej dawki reform, wkroczymy w trwałe spowolnienie i przestaniemy dościgać, pod względem poziomu życia, kraje od nas bogatsze, albo będziemy ścigać i doganiać bardzo wolno. Z jakimi konsekwencjami?
No, że utrzymają się silne bodźce emigracji Polaków z Polski. No i wreszcie chciałbym powiedzieć, że wszyscy się zgadzamy, iż w naszym kraju jest brak zaufania, również w życiu publicznym. I to co prezentuje wicepremier Rostocki, mam nadzieję, że we własnym tylko imieniu, nie buduje zaufania, tylko podważa zaufanie w życiu publicznym. Czyli, to co jest w deficycie, staje się wskutek tego postępowania jeszcze bardziej deficytowe.
Ja chcę posłużyć się w tym momencie tylko jednym przypomnieniem. Dwa lata temu, czy ponad dwa lata temu, mieliśmy pierwszą fazę tego, co nazywano kampanią, dyskusją w gruncie rzeczy... To była kampania propagandowa ze strony władz, bo najpierw podjęto polityczną decyzję, a potem uruchomiono propagandową kampanię. Tym niemniej, ja osobiście i wiele innych osób starały się replikować rzeczowo, odpowiadać rzeczowo. W marcu 2011 roku, opublikowałem publicznie dostępny, kilkunastostronicowy list, w którym, moim zdaniem, obalałem wszystkie tezy ministra Rostockiego. Do tej pory on na to nie odpowiedział, ani słowem.
Co natomiast robi? Podobnie, jak niektóre osoby, powtarza te same w gruncie rzeczy, nieprawdy, albo takie najdelikatniej mówiąc, przekłamania. I ten elementarny fakt świadczyłby o tym, że tu nie chodzi o żadną debatę, bo debata to są dowody, to są argumenty. Tu chodzi o negatywną kampanię propagandową, która miałaby służyć, przynajmniej w intencji ministra Rostowskiego, jako osłona do tego, żeby zrobić następny skok na oszczędności emerytalne Polaków.
Jeszcze chciałem powiedzieć o zaufaniu. Zaufanie jest bardzo ważne dla dobrego życia publicznego, ale jest także bardzo ważne dla gospodarki. Inwestycje, decyzje inwestycyjne opierają się na zaufaniu, że jakaś władza nie będzie zmieniać warunków gospodarowania, że można ufać. I jak nie ma zaufania, to ludzie nie chcą inwestować. Już to, co się stało do tej pory podważa zaufanie, czyli może osłabić, gdyby miało kontynuację, chęć do inwestowania w Polsce zarówno ze strony polskich jak i zewnętrzny. Więc to, by się wpisywało w ten negatywny scenariusz trwałego spowolnienia polskiej gospodarki."
Leszek Balcerowicz, jego słów wysłuchał Krzysztof Berenda z redakcji ekonomicznej RMF FM