"Wymieniałem wczoraj informacje z prezydentem Dudą. Poinformował mnie, że będziemy ustalali wspólne stanowisko przy jego ewentualnych kontaktach z prezydentem-elektem Donaldem Trumpem" - mówił na sobotniej konferencji prasowej premier Donald Tusk.

Donald Tusk w sobotę przed południem na spotkaniu z dziennikarzami był pytany m.in. o doniesienia o możliwości rzekomo szybkiego spotkania Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem, który wraca do Białego Domu.

Tusk: Duda uprzedził mnie, że jest możliwa wizyta w USA

Premier zapewnił, że z prezydentem Dudą na bieżąco informują się o swoich działaniach.

Niezależnie od różnic, doceniam taką dojrzałą gotowość do współpracy, także w kwestii nowej sytuacji geopolitycznej, z jaką mamy dziś do czynienia - mówił Tusk.

Wymieniałem informacje z prezydentem Dudą wczoraj. Poinformował mnie, że będziemy ustalali wspólne stanowisko przy jego ewentualnych kontaktach z prezydentem-elektem Trumpem - powiedział Tusk.

Prezydent Duda uprzedził mnie, że jest prawdopodobna w niedługim czasie jego wizyta w Stanach Zjednoczonych, więc będę trzymał kciuki. Jesteśmy w stałym kontakcie - mówił szef rządu.

Ponieważ prezydent sporo zainwestował w swoje osobiste relacje z prezydentem Trumpem, więc możemy to wspólnie wykorzystać też dla rozmów amerykańsko-polskich, szczególnie w kontekście Ukrainy - podkreślił Tusk.

Tusk: Nowe wyzwanie dla wszystkich

Podczas spotkania z dziennikarzami premier mówił m.in. o rozmowach prowadzonych na unijnym szczycie w Budapeszcie. Nie ulega wątpliwości, że ten nowy krajobraz polityczny to poważne wyzwanie dla wszystkich, szczególnie w kontekście ewentualnego zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej wskutek porozumienia na przykład prezydenta Rosji i nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. O tym także sporo mówiono jako o pewnym możliwym - w najbliższych może nie dniach, ale miesiącach - scenariuszu - podkreślił Tusk.

Będziemy bardzo intensywnie w najbliższych dniach koordynować współpracę z państwami, które mają bardzo podobny pogląd na sytuację geopolityczną, i transatlantycką, i w Ukrainie. Możemy spodziewać się niedługo wizyty prezydenta Francji w Warszawie, premiera Wielkiej Brytanii lub mojej w Londynie (...) Za kilka dni będziemy gościli sekretarza generalnego NATO, będę też wizytował Sztokholm (...) Wszystko w kontekście nowych wyzwań, jakie stanęły przed naszą ojczyzną, całym regionem, Unią Europejską i wspólnotą Zachodu - zapowiedział.

Podczas sobotniej konferencji prasowej premier podkreślił, że "wszyscy bez wyjątku - czy był to prezydent Turcji czy premier Wielkiej Brytanii czy liderzy UE - chcą wziąć na siebie większą odpowiedzialność za utrzymanie dobrych relacji transatlantyckich, niezależnie od tego, w jakim nastroju przyjęli wyniki wyborów".

Tusk: Czeka nad bardzo trudny czas

Wszyscy zdają sobie sprawę, że czeka nas bardzo trudny czas. A Polska jest w szczególnym miejscu: może nie w oku tego potencjalnego cyklonu, ale w bardzo trudnym miejscu. Dlatego bardzo ważne jest, żebyśmy zachowywali spokój, dobrze definiowali swoje interesy, musimy też w sposób precyzyjny odczytywać intencje zarówno największych graczy, jak i prezydenta Ukrainy. Sytuacja i ewentualne rozstrzygnięcia dotyczące Ukrainy muszą (...) gwarantować bezpieczeństwo Polsce - zaznaczył Tusk, podkreślając, że kwestia bezpieczeństwa nie powinna stać się pretekstem do walki politycznej w kraju.

Pytany był także o doniesienia o misję pokojową do Kijowa, o jakiej informują amerykańskie dzienniki, a w której, według mediów, udział brać miałyby siły i środki z Polski, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, nie Stanów Zjednoczonych. Jest dużo spekulacji, a nie ma formalnych propozycji ani ofert - powiedział Tusk, przypominając, że jeszcze przez jakiś czas "Donald Trump jest prezydentem-elektem. Kończący swoją kadencję prezydent Biden ma swoją politykę ukraińską. Nie spodziewajmy się, że w ciągu najbliższych kilku dni ujawni się w szczegółach jakiś precyzyjny plan misji pokojowej".

Ale dokładnie o tym rozmawiałem z premierem Wielkiej Brytanii, premierem Francji i naszymi skandynawskimi przyjaciółmi, co to potencjalne wycofanie się Stanów Zjednoczonych z aktywnej polityki w Ukrainie oznacza dla nas. Bardzo bym chciał (...) by w żadnym z tych wariantów Polska nie była sama (...) Nikt nie chce eskalacji konfliktu, ja nie chcę w żaden sposób angażować Polski bardziej w wojnę rosyjsko-ukraińską, a równocześnie nikt nie chce w żadnym wypadku osłabienia Ukrainy czy wręcz jej kapitulacji, byłoby to fundamentalne zagrożenie dla Polski i dla polskich interesów - zaznaczył Tusk.